haiku:

RAK
Ze łzami wzruszenia nakarmi, utuli.
Matka.
Spróbuj się wymknąć.

 

 

RAK

– Jak miło, że mnie odwiedziłeś! Rozpłaczę się chyba ze wzruszenia! – zawołała pani Rak, kiedy zobaczyła mnie na progu. Zapomniałem ile jest w niej serdeczności. Nieco zdziwiony przyjrzałem się jej zaokrąglonemu brzuszkowi – Jak widzisz, znów jestem w ciąży! – uśmiechnęła się.

– Gratuluję serdecznie! – uścisnąłem przyszłą mamę (ma już niezłą praktykę w macierzyństwie).

– Jestem bardzo szczęśliwa, ale z powodu odmiennego stanu moje nastroje wciąż się zmieniają. Jestem całkiem jak ten księżyc w pełni. Co wolisz, kawę czy herbatę? Nie, ty nie wstawaj, siedź. – powiedziała miłym, ale jednocześnie nie znoszącym sprzeciwu tonem, bo ja już zdążyłem się rozgościć i dalej zdecydowała – Właściwie zrobię ci coś do jedzenia. To naprawdę przecież żaden kłopot, wiesz, jak lubię karmić ludzi. Ach, muszę zapamiętać, żeby dać ci parę weków, zanim wyjdziesz!

– Ależ to miło z twojej strony, jednak nie kłopocz się, nie trzeba, dziękuję….
– Nie trzeba, nie trzeba, jak to nie, właśnie, że trzeba! Proszę , nie sprzeciwiaj mi się!
– Tak, przepraszam, oczywiście chętnie wezmę, uwielbiam twoje weki, po prostu nie chciałem ci robić kłopotu. A w ogóle jak się czujesz?

– To żaden kłopot – udobruchała się, lecz za chwilę ściągnęła twarz – Wiesz, jestem nieco nerwowa, trochę się boję, wszędzie wyczuwam zagrożenie i często przez to boli mnie żołądek… To przez tę moją wrażliwość. Niektórzy mówią, że jestem nadwrażliwa, ale to nieprawda. Po prostu wyczuwam zagrożenia. Dobrze, że przyszedłeś, pewniej się czuję, kiedy ktoś jest ze mną. Bardzo jestem ostrożna, ale muszę oczywiście. Ostrożności nigdy za wiele, nie należy nic robić pochopnie. Ktoś o tak wrażliwej emocjonalności musi się chronić. Trzeba być zapobiegliwą.
– Oczywiście, to zrozumiałe.

– Przy tobie czuję się bezpiecznie, to i otworzyć się mogę… mogę się tobie zwierzyć… O, proszę, pyszne kanapeczki! – postawiła przede mną talerz z piramidą kanapek – takie jak lubisz!
Faktycznie, wyglądały apetycznie, do tego każda kanapka była z czym innym i tylko to, co lubię, jakim cudem ona to pamięta?

Odkąd wszedłem do mieszkania, asystował mnie kudłaty piesek żądający ciągłego głaskania, który teraz miał wyraźnie nadzieję, że podzielę się z nim tym, co mam na talerzu.
– Martwię się wciąż o rodzinę. Przecież wiesz, że tylko ona się dla mnie liczy.
– Rodzina to bardzo ważna rzecz w życiu człowieka – przytaknąłem – chyba właściwie najważniejsza…

– Właśnie! Widzę, że wiesz co czuję! Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś im się stało! Drżę na samą myśl o tym – ale niech no ktoś tylko zagrozi mojej rodzinie – nie odpowiadam za siebie! Oczywiście ciągle mam na nich oko! Muszę uważać na nerwy, znów mnie rozbolał żołądek. Najgorzej jest wtedy, kiedy zacznę sobie wyobrażać co mogłoby się stać… wiesz, jaką mam wyobraźnię, prawda?

Oooo, tak. Wiedziałem. Pani Rak, wrażliwa osóbka, jest mistrzynią w wymyślaniu niebezpieczeństw. Często zresztą całkiem realnych. Jednak jest chyba w stanie wyimaginować sobie najbardziej niestworzone zagrożenie – oczywiście prowadzi to do życia w wiecznym lęku, bowiem jej wizje są bardzo plastyczne. Powoduje to też co prawda pewnego rodzaju oswajanie się z tymi lękami. Łatwiej jej wtedy znaleźć skuteczną obronę. I faktycznie, jakby ktoś zagroził jej rodzinie, mógłby się nieźlezdziwić! Nie chciałbym być w skórze tej osoby! Z wrażliwej, delikatnej osóbki przemienia się w groźnego lwa! Albo inne zwierzę… Z zamyślenia wyrwało mnie pytanie:

– Smakuje ci to? Chyba nie bardzo, zrobię ci coś innego… – wstałem, żeby jej pomóc sprzątnąć ze stołu, ale mi nie pozwoliła – Usiądź, nie przejmuj się. Siedź – powiedziałam! – usiadłem posłusznie.
– Jesteś trochę… apodyktyczna. – stwierdziłem pod nosem, a jednak usłyszała to z kuchni.
– Tak? – spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Jest bardzo wrażliwa, nawet przewrażliwiona, niezwykle łatwo ją urazić. Ale to kobieta o miękkim sercu i żal robić jej przykrość. Po chwili jednak jej nastrój zmienił się, tak już ma, zaraz się broni i potrafi być ostra – Nie sądzę, ja bym tego tak nie nazwała. Apodyktyczna! Ranisz moje uczucia!… To jest dbałość! Ja to wszytko robię z troski, z miłości! Poza tym, muszę być czasem zdecydowana, w końcu kto rządzi w domu? Matka. A matka musi mieć posłuch. Normalnie jestem czuła i łagodna, przecież wiesz…

– Tak, tak, wiem, oczywiście. – nie mając odwagi dyskutować, po prostu siedziałem na kanapie, czekając aż wróci z kuchni.
– O, proszę, przepyszna jajecznica z jajek od własnych kur! – wróciła i z zadowoleniem postawiła na stole talerz. Tak, zdecydowanie, Rak ma w sobie coś z kury.
– Może pooglądamy zdjęcia? – zaproponowała – Opowiem ci historie rodzinne, to takie zajmujące! Ciągle wspominam! Pamiętam opowieści babci, och, jak ona umiała opowiadać! A fotografia jest wspaniałym sposobem na zapamiętywanie ważnych chwil, ludzi i miejsc… – rozmarzyła się, lecz już po chwili z uśmiechem patrząc na zdjęcia zaczęła referować:

– To jest siostra siostry brata, a to… nie rozumiesz? Przecież to łatwe. – popatrzyła na mnie z ukosa – To ważne, żeby wiedzieć skąd się pochodzi. O, a tu są zdjęcia moich maleństw! Czyż one nie są słodkie? Wywołują u mnie takie fale czułości, nie wyobrażasz sobie! Jakby to było możliwe, to wszystkich schowałabym z powrotem do mojego brzucha, tak naprawdę tylko tam jest bezpiecznie i wreszcie czułabym się spokojna! Albo cały czas trzymała ich w ramionach! Uwielbiam ich przytulać!

Co by nie mówić, pani Rak jest bardzo czułą matką, choć trochę… nooo, ma w sobie coś z dyktatora. Jednak, jakbym miał wynająć opiekunkę do swoich dzieci, to na pewno zgłosiłbym się do niej, nie ma nikogo lepszego!
– Oj, tak, masz rację, jestem oszczędna i potrafię zrobić coś z niczego… nic się u mnie nie zmarnuje! Sądzisz, że mam zagracone mieszkanie? – najpierw skonstatowała z zadowoleniem, po chwili jednak się zafrasowała nieco zauważając zmiany na mojej twarzy, kiedy rozglądałem się po pokoju raz to podziwiając dzieła pani domu, raz wyrażając nieświadomą dezaprobatę. Pilnowałem się, co prawda, jednak ona jest niezwykle wyczulona. Jej ostatnia uwaga była pewnego rodzaju obroną przed atakiem, który nie miał nastąpić, choć tego pani Rak już nie wiedziała.
– Nigdy nie wiesz, kiedy coś się może przydać. Trzeba mieć różne zapasy – na wszelki wypadek! Poza tym nie lubię otwartej przestrzeni, wywołuje we mnie niepokój. Mieszkanie powinno być przytulne, ciepłe, pełne dywanów i poduch, z przyćmionym światłem. To, co – dokładka?

– Dziękuję ci bardzo, ale chyba zaraz pęknę! – Powiedziałem, z zadowoleniem gładząc się po brzuchu -Ale było pyszne! Szybko dodałem, bo Raczyca jeszcze gotowa była zacząć się zamartwiać, że coś było nie tak z jajecznicą.
– Oj, przesadzasz, na pewno nie pękniesz! – Zaczęła się krygować – Przyniosę ci ciasto na deser, z przepisu babci. Rodzinne tradycje trzeba podtrzymywać. Na pewno zjesz je z apetytem! – szczerze mówiąc, nie śmiałem odmówić… zresztą jej ciasta… po prostu grzech nie zjeść!

– Przepraszam, nie chciałbym być wścibski, ale jaki macie samochód?
– Dlaczego pytasz o nasze auto? Czy coś się dzieje? – z przejedzenia stałem się mniej ostrożny i okazało się, że z pozoru niewinne pytanie stało się pożywką dla jej niepokoju. Szybko ją zapewniłem, że nic się nie dzieje i pytam z ciekawości. Właściwie znajomy ma bardzo przyzwoity samochód do odsprzedania w dobrej cenie i pomyślałem o nich.

– Ach, tak… jak to miło z twojej strony! – rozczuliła się – Auto… przy takiej rodzinie, to autobus jest potrzebny! Ważne, żeby było duże i bezpieczne. Bezpieczeństwo to podstawa!
– Oczywiście, zgadzam się z tobą całkowicie. Dodam jeszcze, że bezpieczeństwo to podstawa w każdej dziedzinie życia – wyglądała na ukontentowaną moją uwagą, siedziała wygodnie z rękami założonymi na brzuchu. Zapytałem, jak jej się układa w „tych sprawach” z mężem.

– Och, bardzo się kochamy, jest między nami dużo czułości. Co chwilę dzwonię do niego, tak bardzo go potrzebuję, chciałabym być ciągle blisko. Szczególnie teraz. Ale jeśli chodzi o ”te sprawy”… – jej policzki, a nawet szyja i dekolt zaróżowiły się. Chyba wprawiłem ją w zakłopotanie, widać, że to wskutek wielkich emocji. Jak mogłem zapomnieć, że ona jest tak nieśmiała? – Przestań, o tym się nie mówi! To niedyskretne! No, cóż, jednak skoro pytasz, to seks oczywiście jest po to, żeby mieć dzieci, rodzinę, choć przyznam, że osobiście lubię po prostu przytulanie i bliskość. A jak się tak człowiek poprzytula, to emocje poniosą i jak porwie cię fala namiętności… to można się zapomnieć! – znów oblała się rumieńcem. Prześlicznie jej było z nim. Zapatrzyłem się na nią, lecz ona oczywiście się przestraszyła, że coś się stało:

– Wszystko w porządku? Czuję…. Czuję, że się na mnie gniewasz! – pokręciłem głową – Nie? To z przejedzenia masz taką minę… No, to dam ci naleweczki na dobre trawienie.
– Dobrze, dziękuje. Jaki jest twój ulubiony kolor? – podtrzymywałem rozmowę.
– Srebrny, jak blask księżyca… to takie romantyczne… Słuchaj, muszę cię o coś zapytać… Sądzisz, że jestem niezadbana? Ludzie mówią… A ja czuję się dobrze i spokojnie, kiedy zadbam o wszystkich wokoło i to mi wystarcza. Wygląd nie jest aż tak ważny, nie sądzisz? Ważne jest, że jest rodzina, którą kocham i mogę jej zapewnić bezpieczeństwo. – Siedziała taka zatroskana, a mnie było przykro. Bo w sumie ładna z niej kobieta i do twarzy jej z dbaniem o innych, choć faktycznie i o siebie mogłaby więcej zadbać. Tylko jak to jej powiedzieć? Na wszelki wypadek zdecydowałem, że bezpieczniej będzie nie ciągnąć tego tematu. Zresztą czułem, że lepiej już iść. Nie należało nadużywać gościnności ciężarnej kobiety, nawet jeśli mówi, że wszystko jest w porządku. Chyba potrzebuje schować się gdzieś i popłakać. Jak się wypłacze na pewno lepiej się poczuje. Pomimo swojego własnego melancholijnego w tej chwili nastroju pożegnała mnie czule i serdecznie i jak zwykle pamiętała o innych. Taka jest pani Rak, jej potrzebą i radością jest dbanie o innych.

– Idziesz już, szkoda… – odezwała się nieco rozczarowanym tonem – ale cieszę się, że lepiej się czujesz. Och, poczekaj, przecież miałam ci dać weki, jak mogłabym zapomnieć? Ktoś taki jak ja musi o wszystkim pamiętać. Oczywiście ucałuj i wyściskaj całą swoją rodzinę ode mnie, koniecznie!
Psia kostka, jak ona to robi, że wszystko tak pamięta?

*****

Takie dysputy prowadził  nasz bohater z Bliźniętami i z Raczycą. Wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe, choć być  może zamierzone 😉

Już niedługo czeka nas wizyta u Lwa – Jak myślicie, jak się przejawi  Lew?

Poniżej  zamieszczam linki do poprzednich odcinków, po kolei:

 

Baran

Byk

Bliźnięta

Niech się Wam darzy, moi mili, dziś  przesilenie letnie, niech Energia Was zasila i wzmacnia Wasz dobrostan!

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.