Zodiak  w alkowie – Waga

Zodiak w alkowie – Waga

WAGA

W rozmowie z tobą puszcza oczko.

Na szczęście

rajstopy ocalały.

 

Otworzyła mi drzwi w powiewnym, jedwabnym szlafroczku. Jak zwykle wyglądała wprost obłędnie. To chyba najpiękniejsza i najbardziej zadbana kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem. I wszystko jedno, co by  na siebie nie założyła, zawsze wygląda świetnie! Wiem, że wiele kobiet jej tego zazdrości. A nawet w domowym zaciszu nie zakłada byle czego, jak się okazuje – jej negliż jest cudowny i działa  na zmysły.

Odwróciła się i lekkim, nieco niedbałym, jakby tanecznym krokiem przeszła do pokoju, leciutko postukując obcasikami domowych pantofelków. Z pewnością ostatni krzyk mody, jak  ją znam. Kiedy wszedłem za nią do pokoju, Waga już leżała na otomanie. W całym pokoju porozstawiane były wazony ze świeżymi kwiatami, w tle rozbrzmiewała subtelna muzyka. Usiadłem we wskazanym przez nią wygodnym foteliku.

– Decyzje, decyzje… zawsze i wszędzie decyzje. Muszę rozważyć, czy wolę poleżeć (w końcu tak ładnie wyglądam, kiedy leżę, szczególnie, kiedy przyjmę jedną z tych rozkosznie kuszących pozycji) – spojrzała na mnie zalotnie, aż z wrażenia musiałem poluzować krawat – czy może pójść do kawiarni spotkać się z koleżankami i zjeść ciastko z kremem? Jak sądzisz?

Wstała i nieśpiesznie przeszła obok mnie, delikatnie mnie muskając (ależ poczułem się szczęśliwy!). Owionął mnie dyskretny zapach jej perfum. Po chwili stała przede mną wręczając mi gustowny kieliszeczek wypełniony jej ulubionym słodkim, lecz delikatnym likierem.

– Tylko, które bym wolała – ptysia, czy może bezę z bitą śmietaną? Lubię takie lekkie, puchate ciasteczka. A może jeszcze coś innego? – rozważała dalej – To ważne, żeby nie było zbyt ciężkie. Poza tym ktoś musiałby po mnie przyjechać, mam auto, ale wstyd się przyznać, nie działa, coś się zepsuło i nie ma komu pojechać do mechanika.

– Ttto… tooo, może ja pomogę? – zapatrzony w nią z zachwytem zaproponowałem. Siedziałem na brzeżku fotelika wyprostowany jak sztubak. Wszystko bym dla tej cudownej słodkiej istoty zrobił!

– Wiesz, to by było takie miłe z Twojej strony! Zrobiłbyś to dla mnie? – w milczeniu pokiwałem powoli głową wciąż w nią wpatrzony – Sama nie lubię tam bywać, jeszcze uwalam moje pantofle jakimś smarem, fe! Zresztą, czym ja się przejmuję! Zawsze się znajdzie jakiś uprzejmy przystojniak z wypchanym portfelem chętny, żeby mnie podwieźć – nieśmiało podniosłem rękę -Ty? Nie obraź się kochany, ale ty będziesz mi potrzebny tutaj – ona tak potrafi odmówić, że człowiek myśli, że wygrał los na loterii. Dyplomatka z niej. W ten sposób delikatnie dała mi znać, że z takim „golasem” jak ja nie pokaże się w mieście. – No tak, przecież  nie będę szła taki kawał do kawiarni pieszo, rozbolą mnie nogi! Powiem ci w tajemnicy, przecież tobie mogę: moje nowe buty są śliczne, ale raczej są do wyglądania, niż  do chodzenia! Jak sądzisz, w co się ubrać?

Stanęła przed szeroko otwartą szafą wypełnioną wspaniałymi kreacjami, również haute couture. W końcu obraca się w branży…

–  Którą suknię założyć, jasnoróżową, czy tę delikatnie zieloną? To moje dwa ulubione kolory. Trudny wybór… w której wyglądam lepiej? I włosy upiąć, czy rozpuścić? – przeglądała się w lusterku przykładając do siebie to jedną sukienkę, to drugą, strojąc miny i wyginając się zalotnie. Eleganckim i zmysłowym ruchem poprawiała włosy próbując różne wersje fryzur. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, jest taka śliczna… chyba nie wywarłem  na niej zbyt dobrego wrażenia przez to gapienie się cielęcym wzrokiem, ale nie obchodzi mnie to, ważne, że mogę tu być, a ona się do mnie uśmiecha. Ta piękność! Do mnie!

– Ach, bycie ikoną mody bywa bardzo męczące!… więc może jednak poleżę i odpocznę… – omdlewającym ruchem opadła znów  na otomanę –  Poza tym, jak znów zjem ciastko, to utyję… – lekko oblizała i przygryzła wargi – Ale w kawiarni będą moi wielbiciele, a ja tak lubię uśmiechać się zalotnie do tych przystojnych młodzieńców – zerknęła na mnie nieznacznie, jakby sprawdzając, czy jej słowa robią takie wrażenie, jakiego oczekuje – tym bardziej muszę przyłożyć wagę do nieskazitelnego wyglądu… a dziś się niezbyt wyspałam i mam takie sińce pod oczami, nie mogę się tak pokazać!

Próbowałem zaprzeczać, że absolutnie, jak może tak myśleć! Jest śliczna jak obrazek taka jaka jest! Ale po prostu z podziwu dla jej urody wciąż nie byłem w stanie się odezwać. Ani chybi się zakochałem! Tak z miejsca i już!

– Poza tym… och… Bardzo lubię towarzystwo, właściwie uwielbiam, związki i znajomości są dla mnie takie ważne. Wiesz, jak nie znoszę być sama, lubię robić różne rzeczy z kimś, bardzo potrzebuję partnera… popatrzyła  na mnie tak przeciągle, że nie wiedziałem czy mi gorąco, czy zimno, czy ja w ogóle jeszcze istnieję, czy może jestem już w niebie wypełnionym jej słodką obecnością?

– Wiesz, boję się trochę, że jak wyjdę z domu, to znów spotkam tych grubiańskich, przeklinających, niezbyt ładnie pachnących ludzi. Tak nie lubię agresji!  Choć są tacy, którzy zarzucają mnie samej agresję, ale to potwarz! Ja – agresywna?! Możliwe, że jak ktoś wyprowadzi mnie z równowagi, to robię się… lepiej o tym jednak nie wspominać, to takie nieprzyjemne, a my wolimy przecież jak jest miło, prawda, słodziaku? Tylko pamiętaj: nie wolno mnie gniewać, nie chciałabym pokazać, jaka potrafię być okropna! – aż się wzdrygnęła  na tę myśl – W końcu trzeba być kulturalną!– To bardzo ważne, bym była w równowadze, w harmonii.

– A… co…  na ciebie dobrze działa? – miałem nadzieję, że pozwoli mi się czymś wykazać.

– Hm. Zastanówmy się. Lubię miłą, delikatną muzykę, taką sprawiającą przyjemność, subtelną. I niezbyt głośną. Żadnych hałasów i wulgaryzmów! Poza tym lubię sztukę i poezję. Sztuka i w ogóle wszystko, co mnie otacza musi być harmonijne i symetryczne, na tym polega piękno… Niestety lubię też słodycze… ale na szczęście największą słodyczą w życiu jest miłość, więc mogę żyć miłością! – jej uśmiech, te dołeczki w policzkach były jak miodowy balsam dla mojego serca – Cóż, lubię też pieniądze… można za nie kupić mnóstwo pięknych rzeczy i żyć wygodnie, a o to przecież chodzi, prawda? Nie trzeba się przemęczać, od tego robią się zmarszczki.

– Najdroższa… czy masz męża?

– Czy mam męża? Nie, kochany, nie mam. Ależ ty jesteś niedyskretny! Albo niepoprawny romantyk z ciebie! – roześmiała się i żartobliwie pacnęła mnie wypielęgnowanymi paluszkami w ramię – A może ty chciałbyś się ze mną ożenić? – wiedziałem, że to niemożliwe – Zastanawiasz się skąd mam pieniądze? Wiesz… mam, powiedzmy… przyjaciół… takich jak ty, tylko bogatszych. Utrzymują mnie… i wszyscy mamy z tego sporo przyjemności i korzystamy na tym. Wiesz, miłość jest piękna, ale nie wolno być sentymentalną. Rozumiesz, co  mam na myśli? Do miłości trzeba podchodzić  na chłodno. Poza tym… cóż, w razie możliwości staram się unikać seksu, uważam, że jest przereklamowany. Męczący. I brzydko się wygląda, fryzura może się zepsuć, można się spocić, brrr! Pocałunki pieszczoty, dotyk – to tak, ale już to, co dalej… wystrzegam się jak mogę. Chyba, że nie ma wyjścia.

– Czy nie boisz się posądzenia o…

– O wyrachowanie? Nie. Któż się zorientuje? Kobieta musi umieć dbać o swoje wygody. Dlatego trzeba to robić dyplomatycznie.

Przekonała mnie. Trzeba przyznać, że potrafi dopiąć swego, ale robi to tak ładnie, z taką subtelnością i gracją, że się jej niektóre rzeczy po prostu wybacza.

– Może jednak zostanę w domu i odpocznę… albo… już wiem! Pójdę do perfumerii. Tam zawsze pięknie pachnie i spotykam tylko miłych ludzi. I może kupię sobie nowe perfumy, chyba, że znów nie będę mogła się zdecydować… jest tyle opcji… Albo pójdę na koncert lub do teatru na jakąś lekką sztukę, najlepiej o miłości, to taki wdzięczny temat na sztuki – i koniecznie musi się dobrze skończyć. Żeby było miło, oczywiście!

– Czemu lekką?  Musi być lekka?  Słyszałem, że dziś grają…

– Przecież to oczywiste, mój mały – ze śmiechem mi przerwała – urocze istoty, takie jak ja nie mogą się przemęczać! Wystarczy, że już od samego zastanawiania się, co dziś zrobić, boli mnie głowa! A co dopiero, jakbym jeszcze miała oglądać jakąś trudną sztukę… Zapamiętaj sobie – dysharmonia i nadmierny trud wyprowadzają mnie z równowagi, a to, a to…

Zrozumiałem. Waga nie lubi być  niemiła, ale wytrącona z równowagi szaleje. Potrafi być naprawdę okropna. Potem potrzebuje czasu, by dojść do równowagi. Natomiast ona kontynuowała:

– Nie wyobrażasz sobie, jak trudno jest mi utrzymać centrum, utrzymać harmonię i spokój w sobie. Najgorzej jest wtedy, kiedy ktoś chce znać moją opinię, a że zawsze jestem bezstronna i rozważna, często wydaję jakieś osądy. Nawet bywa, że biorą mnie na sędziego! Zawsze jednak staram się, żeby nikogo nie urazić. Czemu? Po prostu lubię kiedy jest miło.

– A jak sobie radzisz w sytuacjach… kiedy ktoś Cię urazi, lub musisz powiedzieć komuś coś niemiłego?

– Po pierwsze ustalmy rzecz taką – nikt nie ma powodu mnie urażać, po drugie… Cóż, czasem trzeba rozminąć się z prawdą, przecież utrzymanie dobrej atmosfery wymaga pewnych ustępstw… nie mogę być utożsamiana z tą, która mówi niemiłe rzeczy! A, że potem opowiem komuś jaka jest prawda, to chyba nic dziwnego? Tej energii trzeba dać ujście, nie mogę tego trzymać w sobie, bo dostanę zmarszczek. Prawdziwą opinią należy się podzielić.

– Najmilsza – chciałabyś zatańczyć?

– Uwielbiam tańczyć! Ty ze mną flirtujesz! Wiesz co lubię! – uśmiechnęła się –  Uważasz, że jestem zalotna? Może masz rację… Och, podaj mi rękę, proszę pomóż mi wstać, ups! Przepraszam wpadłam na Ciebie, dobrze jednak, że masz takie silne ramiona i do tego ten refleks, jestem oszołomiona… dziękuję, jesteś taki miły, naprawdę uroczy z Ciebie człowiek, aż się zarumieniłam… Miło mi jest w Twoim towarzystwie… Wiesz, jednak – choć zaznaczam, że robię to bardzo niechętnie – muszę cię przeprosić i pożegnać, bo kto za mnie podejmie te wszystkie decyzje? Zatańczymy innym razem, dziś jestem już zmęczona. Poukładam kwiaty w wazonie, może to pomoże… Ale się nie martw, zobaczymy się wkrótce!…

Ze śmiechem wypchnęła mnie za drzwi.

Jak nic zakochałem się jak jakiś młokos. Ta ślicznotka okręciła mnie sobie wokół palca, pewnie z każdym tak robi… zresztą, zapewne czeka już na kolejnego adoratora i dopuściła się niewinnego kłamstwa, żeby się mnie szybko pozbyć, lecz nie sprawić mi tym przykrości. I rzeczywiście – schodząc po schodach spotkałem młodego człowieka, który za chwilę dzwonił do jej drzwi. Ale czego ja się spodziewałem, przecież Waga nie może być sama, nie znosi tego, jest wtedy nieszczęśliwa.  Dobrą chwilę mi zajmie, zanim się otrząsnę. Spacer na pewno dobrze mi zrobi!

Przydałoby się trochę otrzeźwieć. Podobno Skorpion jest w tym dobry. Tylko, jak do niego trafić?

 

c.d.n.

Aby przeczytać wcześniejsze fragmenty tej historii zalecam rozpocząć od WPROWADZENIA . A potem kolejno – Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew  oraz Panna.

Zapraszam też do kontaktu z astrologiem – Józefem Onoszko – aby umówić sie na konsultację – skontaktuj sie  ze mną. Umawiam spotkania osobiste w Trójmieście, oraz wtedy, kiedy Józef jest w Trojmieście –  na Skype. Przyjrzyj się  także moim malowanym  na zamówienie ASTROMANDALOM i MANDALOM oraz ANIOŁOMZWIERZĘTOM MOCY – być moze zamówisz coś dla siebie lub swoich bliskich? Znajdziesz je w zakładce MALARSTWO  ENERGETYCZNE.

Waga jest nieodmiennie związana z flirtem, a także z seksem. Lubi też  sztukę – dlatego  w tym miejscu  zapraszam Cie do  obejrzenia moich  akwarelowych  AKTÓW – może którys Cię urzeknie i zapragniesz mmieć go  na własność? Albo  KUBEK z reprodukcją jednego  z aktów?

Jeśli lubisz niebanalne dodatki do  ubrań lub mieszkania – zajrzyj do mojego SKLEPU 🙂

 

 

 

 

 

Wernisaż dwóch wystaw i koncert w Bursztynie

Wernisaż dwóch wystaw i koncert w Bursztynie

W Gdańsku  jest galeria sztuki. Niewielka, przytulona do  ściany kościoła świętego  Bartłomieja, skryta za ceglanym murem oddzielającym ją od ulicy Gnilnej. Na tyłach  CH Madison. Nazywa się  Kana Art. Króluje tam właścicielka – Marzena Sandach.

I oto Marzena któregoś dnia zadzwoniła do  mnie i zaproponowała wernisaż!  Wspólnie z Barbarą Gronuś -Dutko uznały, że moje Astromandale i moja muzyka będą znakomicie pasować do  wystawy, którą przygotowywała Basia. Basia prezentowała swoje bursztyny i biżuterię bursztynową, a także fotografię bursztynu, jej wystawa miała piękny tytuł  „JANTAR – Bursztynowe Planety z Mgławicy SERCE; ZIEMIA, Planeta Ludzi”.  Basia uwielbia swoje bursztyny. Ma ogromną wyobraźnię i mogła by mówić o nich  na okrągło. Są dla niej  jak  galaktyki, jak planety w kosmosie – zresztą kilka z jej  fotografii takich właśnie jest! Tu odsyłam do  jej strony internetowej http://jantar-planet.eu/ warto obejrzeć  zdjęcia, bo są piękne!

Dlatego  moje astromandale, czyli  artystyczne przedstawienia kosmogramów astrologicznych (właściwie kopie, bo  są  malowane tylko  na zamówienie) oraz mandale biżuteryjne „Cztery żywioły – Powietrze, Ogień, Woda i Ziemia) tak  bardzo pasowały do koncepcji! Wystawy można oglądać do końca pierwszego  tygodnia września – zapraszam, bo  to  niedużo czasu!

Wernisaż i koncert odbył się o godzinie 19:30 w czwartek  29 sierpnia 2019 r. Pomimo pewnych przeszkód natury technicznej – awarie sprzętów elektronicznych (plaga jakaś!) – wieczór udal się wyśmienicie! Przyszło wielu gości – co  nas jako  artystki bardzo  ucieszyło! W końcu  o to chodzi 😊 Goście wyglądali na zadowolonych – obie wystawy zrobiły wrażenie (ach ta artystyczna skromność! 😉 ), a i koncert był nieco inny niż zazwyczaj  gram. Dostałam od gości piękne recenzje – że popłynęły łzy wzruszenia, kiedy śpiewałam…., że słowa mojej improwizacji (tak, tak! wykreowanej  na miejscu, w trakcie koncertu – jakże chciałabym mieć nagranie! – nie pomyślałam…) poruszyły coś w duszy. Nasłuchałam się  zachwytów nad moją twórczością 😊 a ja nie poradzę, że po prostu piękni ludzie się do  mnie zgłaszają po portret astrologiczny, to i ich  mandale są piękne… choć faktycznie, przecież wkładam w nie mnóstwo siebie. Dlatego  zawsze dbam, żeby  z jak  najczystszym sercem i umysłem i po prostu z radością siadać do malowania, bo Astromandale i w ogóle moje mandale, moja twórczość  ma przynosić radość i przyjemność!
Chyba dałam  Wam tego  wieczora dużo przyjemności!
Ja jej odczułam wiele. Mam wiele satysfakcji. Dziękuję wszystkim moim gościom, bo  to była radość wiedzieć, ze przyszliście tam między innymi dla mnie i mojej  twórczości <3

Dziękuję też jeszcze raz i Basi i Marzence za zaproszenie! Do  Marzenki warto wpadać  częściej – po sztukę, po dobre słowo i po kawkę za 5 zł, z możliwością wypicia jej w otoczeniu cudnych dzieł i w energii wspaniałych mistrzów!

Wernisaż, wystawy i koncert odbyły się  w ramach  XX Międzynarodowych Targów Bursztynu i Biżuterii AMBERMART w Gdańsku, jako impreza towarzysząca – link do  programu: http://ambermart.amberexpo.pl/title,Jezyk,pid,4331,lang,1.html

Dziękuję moim dzieciom, że tak  bardzo  mnie wsparły i wspierają  na co dzień w moich  działaniach. Moje dzieci bardzo  mi pomagają!
Na koniec dziękuję  mojemu  mężowi. Bez Ciebie nic by się  nie udało. Bez Ciebie nie byłabym tak daleko, jak  jestem  teraz! Dziękuję Ci  za całe Twoje wsparcie!

prezentuję wam tu kilka fotek z wydarzenia, ale, jeśli  macie możliwość – zróbcie nam trzem – Marzence, Basi i  mnie – przyjemność i idźcie do  galerii Kana Art przy zaułku  świętego  Bartłomieja (wejście na tyłach CH Madison, a także od strony szkoły  muzycznej) i przyjdźcie obejrzeć  nasze prace na żywo!

 

Co to  jest Astromandala dowiesz się  w tym linku, a tu dowiesz się jak zamówić Astromandalę!

Oto link do  wydarzenia na FB, nie zapomnij polubić  mojego  fanpejdża! https://www.facebook.com/events/2469828006609434/

Za zdjęcia dziękuje panu Krzysztofowi Grochowskiemu, mojemu  mężowi Piotrowi Pfeifer i sobie 🙂

Na pierwszym zdjęciu witamy serdecznych  gości <3

na drugim zdjęciu widzicie jeszcze proces przygotowywania moich Astromandali, a na trzecim, gotową  wystawę Basi.

Zapraszamy!

 

 

 

Luna – nów w Pannie

Luna – nów w Pannie

Panna

 

Ziarnko do  ziarnka

Zapobiegliwa

Ruchliwymi rączkami

Jak matka Ceres dba

 

Pracy jej  nie zbywa

Wciąż coś selekcjonuje

Układa

Liczy

Mierzy

Sprawdza

Zaczyn robi

 

Chętnie kolekcjonuje –

Tu  wszystko  ma wartość.

Może da się przerobić?

 

Skromna

Nie wadzi nikomu

Nie widać, że jest

– A jest.

Zrobione.

A to dopiero początek.

Ten cykl zaczęłam najpierw malować w pełnie i  nowie, teraz w tych okresach pojawiają sie  wiersze.

Kolejny – w nowiu w Pannie

Tymczasem zajrzyj i sprawdź tutaj, jakie wiersze i grafiki są  już dostępne.
Zachęcam też do czytania opowieści  w odcinkach pt. „Zodiak w alkowie – nieco intymnie o znakach  zodiaku”. Odcinki dodawane są co miesiąc, w  dniu wejścia Słońca do  odpowiedniego znaku. Miłego  czytania <3

sklepie natomiast zawsze znajdziesz kilka nowości – zapraszam 🙂

Luna Pełnia w Wodniku

Luna Pełnia w Wodniku

Z głową pełną gwiazd zimnych

relacje

aspekty

z daleka studiuje.

Międzyludzkie niezmierzone przestrzenie

śledzi

Okiem naukowca

obserwuje

przygląda się im

okiem w specjalistyczny sprzęt uzbrojonym

 

Tworzy nowe sposoby

na zamianę słów kilku z Obcymi

byle nie dotknąć

 

Łamie schematy

innością zadziwia

trzyma się  na uboczu – dziwadłem bywa

wśród zwykłych

 

Świat jest dla niej

logicznym ciągiem zdarzeń

wzorem  matematycznym

Kosmosem

pełnym ciał  niekoniecznie niebieskich

Lecz wartych  zbadania

Chętnie – dzieł

Ludzkiego  umysłu

 

Wyżej

Wnikliwiej

Z dystansem – jak  nikt inny

W przyszłość zagląda

projektuje

Bada

Władczyni olśnienia

Logicznego myślenia

Sterowania zdalnego

Jej celem jest udoskonalić

Bliskość jest jej daleka

 

Lecz czyż można poprawić

Człowieka?

 

Ten cykl zaczęłam najpierw malować w pełnie i  nowie, teraz w tych okresach pojawiają sie  wiersze. Kolejny – w nowiu w Pannie

Tymczasem zajrzyj i sprawdź tutaj, co już jest dostępne.
Zachecam też do czytania opowieści  w odcinkach pt. „Zodiak w alkowie – nieco intymnie o znakach  zodiaku”.

sklepie natomiast znajdziesz kilka nowości – zapraszam 🙂

zodiak w Alkowie – Panna

zodiak w Alkowie – Panna

Będąc w obowiązku okruchy Wszechświata zbiera.

Układa.

Plaża – czemu to służy?

(haiku)

– Jesteś nareszcie! Pomógłbyś trochę, zobacz, ile mam pracy! Chodzisz nie wiadomo gdzie, a tu robota aż furczy! Każde ręce się liczą! Teraz jest czas zbiorów, trzeba zadbać o wszystko! Zebrać owoce, posortować wg gatunków, oddzielić zgniłki od zdrowych, poważyć, policzyć!

Uuuu, ta drobna osóbka jest podobno bardzo pracowita. Lepiej jej też nie podpadać, a jak chcę się czegoś dowiedzieć, to lepiej zapunktować i po prostu zabrać się do roboty.

– O, przyjrzyj się temu jabłku – czy jest zdrowe? A jednak obiło się, kiedy spadło na ziemię, szkoda, nie jest zdrowe, ale jeszcze się przyda… widzisz te plamki? – pokręciłem głową – Wskazała na maleńką, ledwie widoczną plamkę pleśni – Przyjrzyj się! Cóż, ja widzę. Pójdzie więc na dżem… a to na kompost. Nic nie może się zmarnować. Ale chore trzeba oddzielać od zdrowych. A czego nie można zjeść  na świeżo, należy przetworzyć w ten czy inny sposób. Już lepiej mi nie pomagaj, sama zrobię to lepiej. Och, to jest bardzo odpowiedzialna praca, wiesz, trzeba pilnować, żeby owoce nie zarażały się nawzajem pleśnią itd. I oczywiście, żeby się nie pomieszały. To samo zboża. Łatwo jest pomylić pszenicę z jęczmieniem komuś, kto się na tym nie zna, ale ja jestem oczywiście specjalistką. Umiem oddzielić ziarna od plew i wg rodzajów, a różnice są niewielkie! Ziarno nie może być pomieszane i nie wolno dopuścić, żeby się cokolwiek marnowało.

Bardzo starałem się pomagać, jednak gospodyni była szybsza i w końcu stanęło  na tym, że lepiej pomogę nie przeszkadzając jej. Sama to wszystko zrobi. Kontynuowała jednak pouczanie mnie:

– Trzeba dbać o to, żeby był porządek na polach, w ogrodzie, w sadzie… Doglądać wszystkiego. Jak jest bałagan, to plenią się choroby, smród, zgnilizna i szkodniki – więc trzeba grabić liście, robić opryski, wyrywać chwasty… ciągle jest coś do zrobienia na gospodarce. Jak człowiek pracuje, to do czegoś dojdzie. Pod warunkiem, że umie zadbać o dobrą zapłatę. Ty potrafisz? Trzeba liczyć także to, co wpada do kieszeni.

Słyszałem co nieco o wyrachowaniu Panny i teraz sama o tym bardzo precyzyjnie opowiada. Nie ma nic w tym złego, w końcu to ważne, żeby umieć dbać o swoje interesy.

– Teraz w zbiory na szczęście sucho jest, więc jest szansa, że będą dobre, ale trzeba się śpieszyć! Pogoda w każdej chwili może się zmienić! Nie wiem, w co ręce włożyć, tyle jest różnej roboty! Wiem, jestem niezadbana, ale przecież człowiek pracy nie ma czasu na takie głupoty jak wygląd, trzeba mieć priorytety! Ubranie do pracy też musi być praktyczne, ma dobrze s

łużyć, a nie wyglądać. Ma być wygodne, odpowiednie do wykonywanych zajęć, w kolorze… najlepiej szarym. Tak, to mój ulubiony kolor. Szary, jak zapobiegliwa myszka, taka właśnie jestem! Wtapiam się w otoczenie! Nie lubię być na widoku, ani w centrum uwagi. Wolę sobie z boku gdzieś spokojnie pracować, byle nikt mi nie przeszkadzał. Och, spójrz ile tu piasku na podłodze, trzeba to pozamiatać, skąd to się wzięło? Znów ktoś butów nie zdjął przed drzwiami! Ty też jakiś ukurzony jesteś, jak ty wyglądasz?!

Ani się obejrzałem, a już szczotkowała moje ubranie.

– W domu jak widzisz też mam porządek i czysto. Skromnie jest, mam tylko to, co potrzebne, to co można przerobić, naprawić, użyć ponownie. To bardzo ważne, bo po co cokolwiek marnować?

Ubrania ceruję, zamiast kupować nowe. Jeśli już, to idę do ciucholandu, tam mają dobre i tanie rzeczy. Trzeba być oszczędną. W jedzeniu też, nie należy się przejadać, jem mało i często. Tak jest najlepiej, wtedy jelita są zdrowe i pracują  jak należy. Trzeba dbać o nie ( w końcu rozdzielają substancje odżywcze po organizmie) i ogólnie o zdrowie, w myśl zasady, że lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Na wszelki wypadek biorę witaminy. Zresztą, kto ma czas siedzieć i jeść? Jak widzisz, nigdy się nie nudzę, jak ktoś chce, to zawsze coś do zrobienia znajdzie. Ojej, znowu tu jest poprzestawiane, zwariować można, kiedy rzeczy są nie tam, gdzie powinny! Wyprowadza mnie to z równowagi i robię się strasznie drażliwa! Znów muszę układać po swojemu. Co ty tam widzisz za oknem? Ach, moje auto! Może nie jest za ładne, ale ma służyć do jeżdżenia, a nie do patrzenia.

Zrobiło mi się trochę nieswojo, bo Panna ciągle coś robiła, ani na moment nie usiadła, zajęta wciąż jakąś pracą, jednocześnie planując kolejne zadania. Zapytałem ją więc:

 

– Nie chciałabyś mieć kogoś do pomocy? Siedzisz tu sama, nie ckni ci się do towarzystwa?

– Nie, nic z tych rzeczy! Po pierwsze do niczego mi się nie ckni, nie jestem żadnym workiem łez. Mówią nawet, że sucha jestem jak pustynia, niech im będzie. Nie dla mnie w każdym razie sentymenty. Pytasz o ludzi… wiesz, chętniej pracuję sama, choć lubię, jak są gdzieś niedaleko. I lubię dla nich pracować. Na czyjąś rzecz… ale nie za darmo, nie, nie! Trzeba skrupulatnie dbać o swoje interesy!

– A może jednak usiądziesz na chwilę? Zrób mi przyjemność…

– Nie proś mnie, żebym usiadła… nie jestem tu też dla przyjemności, też coś! Dobrze, już dobrze! Ale to sobie przy okazji poszydełkuję, odpoczywam przy tym.

Wyciągnęła robótkę i już po chwili przyglądałem się zafascynowany, jak sprawnie operuje szydełkiem, jak automat. Zaryzykowałem i zapytałem, czy  ma jakieś życie osobiste.

– Mężczyźni? Lubię mężczyzn, ale przeważnie jestem zbyt zapracowana. Mówią też, że jestem oschła i krytyczna. A ja jestem po prostu odpowiedzialna. Poza tym nie mogę przecież milczeć, kiedy coś jest nie w porządku, prawda? I cóż poradzę, że celnie trafiam swoją krytyką w punkt? Dlatego zdarza mi się zmieniać partnerów. Była ich pewna liczba w moim życiu. Pomimo, że nie wyglądam szałowo! Oczywiście, wiem dokładnie ilu, w końcu jestem też księgową! Jednak należy zachowywać dyskrecję i skromność, to nieładnie się przechwalać!

Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie. Faktycznie, nie sądziłem, że ta niepozorna osóbka skupiona na swoim poczuciu obowiązku mogłaby mieć czas na jakieś… no na pewno nie romanse. Ale na mężczyzn – czemu nie?  Spojrzałem  na nią jakby  na nowo i spostrzegłem, że jest wcale ładna, choć niepozorna:  drobnej budowy, naturalna i… no, ma coś w sobie po prostu. Jest tez bardzo konkretna i to może się niektórym mężczyznom podobać.

Odłożyła zdecydowanym ruchem robótkę i rzekła:

– No, mój drogi! Dość tego dobrego, służba nie drużba, a bez pracy nie ma kołaczy! Koniec gadania! Idź innym przeszkadzać, a mnie zostaw w spokoju bo robota się sama nie wykona!

I powróciła do pracy, przy której ją zastałem.

– To do kosza, to na dżem, to na kompost…

Cóż miałem zrobić. Nie zwracała już  na mnie uwagi bez reszty zajęta sortowaniem produktów, więc poszedłem sobie stamtąd. Postanowiłem, że dla

odmiany odwiedzę całkowite przeciwieństwo Panny.

c.d.n.

Aby przeczytać wcześniejsze fragmenty tej historii zalecam rozpocząć od WPROWADZENIA . A potem kolejno – Baran, Byk, Bliźnięta, Rak i Lew.

Zapraszam też do kontaktu z astrologiem. Przyjrzyj się  także moim malowanym  na zamówienie ASTROMANDALOM i MANDALOM oraz ANIOŁOM i

ZWIERZĘTOM MOCY – być moze zamówisz coś dla siebie lub swoich bliskich?

Jeśli lubisz niebanalne dodatki do  ubrań lub mieszkania – zajrzyj do mojego SKLEPU 🙂

 

 

 

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.