Lato z Misami Tybetańskiemi, Gongami i śpiewem w Parku Oliwskim

Lato z Misami Tybetańskiemi, Gongami i śpiewem w Parku Oliwskim

Od drugiego  tygodnia sierpnia spotykamy się  na relaksacyjnych  koncertach w Parku Oliwskim – oczywiście, jeśli pozwoli na to pogoda! W środy koncerty od 19:00 do 20:00, w piątki od 18:00 do 19:00.

Jeśli wrzesień będzie dosć ciepły i suchy, będziemy spotykac się w soboty o 16:00 na godzinnym koncercie 🙂

Szczegóły i aktualizacje terminów śledźcie w dyskusji wydarzenia na FB!

https://www.facebook.com/events/362705301058016/?active_tab=discussion

 

💚Misy i Gongi w Parku- koncert relaksacyjny /kąpiel w dźwiękach gongów i śpiewu intuicyjnego Magdaleny Pfeifer – niezwykłe dźwięki w niezwykłych okolicznościach!

 

💜 To moja letnia oferta dla Państwa! Koncerty odbywają się raz w tygodniu – środa lub piątek – proszę obserwować wydarzenie. Jeśli Państwo sobie życzą – będę wysyłać na Messengera informację o tym, kiedy i czy spotkanie się odbędzie, czy nie – wszak jesteśmy uzależnieni od pogody.

 

Oferta ważna jest do końca wakacji 2019, a jeśli pogoda dopisze, to również we wrześniu, zmienię tylko dni i godziny sesji (ze względu na krótsze i chłodniejsze wieczory).

UWAGA! W harmonogramie ujęte są PROPONOWANE TERMINY KONCERTÓW.

 

💛Koncert zaczynamy o godz. 19:00. Taki koncert jest jedną z najwspanialszych form medytacji – najlepiej poddać się terapii (Tak, tak to jest terapia dźwiękiem, forma muzykoterapii) na LEŻĄCO – weź ze sobą koc lub matę do leżenia, może coś do przykrycia, opaskę lub chustkę na oczy. Łatwiej się skoncentrować na dźwiękach i na sobie, kiedy nas światło nie rozprasza. Jeśli lubisz, czy potrzebujesz – weź poduszkę. Po prostu zadbaj o swój komfort – toteż przyjdź w wygodnym, nie krępującym ciała ubraniu. Weź ze sobą koc do przykrycia i coś ciepłego do ubrania, wieczór może być chłodny- najwyżej tego nie użyjesz, a może się przydać. 🙂

 

💚koncert w naturze, wśród zieleni, drzew, traw i kwiatów, w bliskim kontakcie z Matką Ziemią, pod czułym okiem Ojca Nieba, na świeżym powietrzu jest zupełnie innym przeżyciem niż w pomieszczeniu. Tu rezonuje cała Natura, cały Kosmos, pozwalając na intensywniejsze połączenie ze Źródłem. Dodatkowym rarytasem jest bliskość czakramu Katedry Oliwskiej, który w stanie relaksu oddziałuje na nas o wiele silniej.

 

💜pozwól dźwiękom działać, a Twoje ciało i umysł odwdzięczą się Tobie niezwykłym odprężeniem, oczyszczeniem, poczuciem lekkości, wrażeniem, że wszystko jest łatwiejsze. Niektórzy widzą świat wyraźniej, a nawet bardziej kolorowym. To zasługa procesów zachodzących w naszym mózgu podczas dźwiękowej terapii – w głębokim relaksie, któremu nasz mózg nie jest w stanie się oprzeć w trakcie koncertu i zwalnia swoje działanie z poziomu beta (poziom świadomości i codziennego funkcjonowania) do poziomu alfa (granica jawu i snu – tu najlepiej jest stosować afirmacje), a nawet theta (poziom głębokiego snu), zachodzą procesy oczyszczania i samouzdrawiania, procesy regeneracyjne i wzmacniające.

Taki koncert, czy sesja indywidualna (zapraszam na indywidualne spotkania z dźwiękiem, które w nieco inny sposób są odczuwane przez osobę masowaną) pozostawia nas w energetycznym odświeżeniu, prowadzi do uzdrowienia emocji, ciała, znakomicie redukuje stres.

 

💛wymiana energetyczna – 10 zł, tuż przed samym koncertem.

Pamiętaj, przyjdź chwilę wcześniej 🙂

 

💚GDZIE: Park Oliwski, ustronny trawnik za Starą Wozownią, tuż przy potoku, w pobliżu Muzeum Etnograficznego.

 

💜KIEDY: sprawdzaj harmonogram i posty w dyskusji 🙂

 

💛Więcej o dźwiękowej terapii przeczytasz tutaj:

 

Zapraszam także na indywidualne masaże dźwiękiem. – Kontakt przez Messengera lub stronę internetową.

 

❤Zapraszam do sklepu internetowego:

https://www.magdalenapfeiferarts.com/sklep-shop/

I na fanpejdż Magdalena Pfeifer Arts

 

Organizatorzy mają prawo do odwołania zajęć lub zmiany terminu bez podania przyczyny.

 

Informuję, że wydarzenie , czyli koncerty relaksacyjne w Parku Oliwskim mogą być fotografowane i nagrywane – biorąc udział w koncertach wyrażasz zgodę na fotografowanie i publikację Twojego wizerunku na stronie internetowej www.magdalenapfeiferarts.com oraz w mediach społecznościowych (Instagram i Facebook).

Jeśli nie chcesz znaleźć się na zdjęciach, powiedz mi o tym, a także zadbaj o to, by nie można było Cię rozpoznać na zdjęciach.

 

Rodo.

Mamy takie prawo, które mówi, że muszę poinformować Państwa o ich prawach.Zatem:

administratorem Państwa danych osobowych jest Magdalena Pfeifer Arts.

Zgłaszając się na zajęcia drogą internetową, poprzez Fb wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie przez Administratora Państwa danych osobowych w celu umożliwienia zapisania się i ewentualnej korespondencji dotyczącej spotkań. Dane osobowe podają Państwo dobrowolnie i w każdej chwili mogą Państwo je wycofać.

Więcej informacji na temat polityki prywatności mogą Państwo uzyskać tutaj:

https://www.magdalenapfeiferarts.com/polityka-prywatnosci-i-pliki-cookies-privacy-policy-and-cookies/

O  Makbecie, czyli dlaczego dzieci  artystów są nieco skrzywione?

O Makbecie, czyli dlaczego dzieci artystów są nieco skrzywione?

Życie dzieci artystów pełne jest…

– Mamo, znalazłam świetne wykonanie Wiedźm z Makbeta, naprawdę świetne i słucham, ale… no wiesz, takie jest…

– Co, nie jest z „Bałtyckiej”? (Przyp. Opera Bałtycka).

– No. Ale chór mi nie pasuje. Świetnie śpiewa, ale ja mam tak mega wbitą do głowy wersję w waszym wykonaniu… Że masakra 🤣🤣🤣🤣

– Biedna, skrzywiona jesteś…

– Skrzywiona bardzo. Bo potrafiłam słuchając waszego wykonania czasem rozróżnić poszczególne głosy. Kto śpiewa. A tu jakieś takie jakieś takie nie swojskie to.

„Biedne” to  moje dziecko… ja też mam takie skrzywienia po latach pracy. Na przykład Lady  Makbeth to dla mnie po prostu Kasia Hołysz i już 😊

My naszego  Makbeta pod kierunkiem José Maria Florêncio naprawdę wymiatałyśmy! Pod jego  batutą trzeba się było nieźle „ogarniać”, a do tego ruch sceniczny w reżyserii Marka Weissa…  bardzo pomysłowy i tez trzeba było wiedzieć o co chodzi i kiedy – był zrobiony ściśle pod muzykę. Weiss zawsze tak robi. Zna opery, które reżyseruje na pamięć w każdej  nucie, w każdym słowie, a to, co się dzieje na scenie, ma sens. Naprawdę było co robić, buty z nóg spadały i  to  dosłownie! Jedna z koleżanek  solidnie skręciła nogę, było gorąco niebezpiecznie, a koleżanki to tak „ograły”, że publiczność  nic nie zauważyła. To było męczące przedstawienie, trudne dla nas – chóru żeńskiego – sporo byłyśmy  na scenie, było sporo wymagającego śpiewania, ale jaka satysfakcja! I ta muzyka! To było wyzwanie, to  był Verdi i Sheakspeare z krwi i kości! Wraz z koleżankami uwielbiałyśmy ten spektakl, czekałyśmy z utęsknieniem, choć wychodziłyśmy z pracy wykończone. To nie miało znaczenia.  Ale to  było  naprawdę COŚ! Cieszę się, że mogłam w takich przedstawieniach brać udział, w WIELKIEJ SZTUCE, przez naprawdę wielkie „WU”.

Spektakl był oparty  na motywach zrywów solidarnościowych i wyprodukowany w ramach Solidarity Of Arts. Niektórzy mówili, że nieco  naciągane to  było, ale jakoś nie przeszkadzało  to  publiczności przychodzić tłumnie (bilety  trudno było dostać, nawet pracownikom, mieliśmy ograniczenia!) i bić brawa na stojąco na niemal każdym spektaklu!

To była ogromna przygoda dla mnie. Wielka przygoda – każdy spektakl. Czasem  narzekałyśmy… próby były wyczerpujące, życie miało swoje wyzwania, to się  narzekało. Ale bilans ogólny  na wielki plus!

Pamiętam  jedną próbę szczególnie. Jakiś pogrom był, dużo osób chorowało i tak mało było  nas na scenie w czasie próby… inaczej się  śpiewa, kiedy jest dużo  osób na scenie, a inaczej, jak jest połowa z tych, które powinny być…  przyzwyczajona do pewnego wolumenu i pewnej swobody w trakcie pięknego  wzruszającego chóru „Patria Opressa” (poszukajcie sobie jakieś wykonanie w necie! Majstersztyk muzyczny!) zaczęłam  śpiewać.  Też podziębiona, więc zestresowana do granic.  Rety! Tak naprawdę okropnie trzęsłam tyłkiem ze strachu, wpatrywałam się w maestro Florêncio jak sroka w gnat, bo on WSZYSTKO SŁYSZY, modląc się, żeby było dobrze, bo czułam się, jakbym prawie solo śpiewała, a on  na pewno uslyszy, ze jfałszuję, piszczę i zgrzytam i w ogóle ca ja robię na tej scenie! W dodatku nie słyszałam zbyt dobrze koleżanek i kolegów, ale szczególnie sopranów, które były  mi potrzebne wtedy, jak tlen! Z powodu absencji, zostaliśmy rozstawieni po scenie w większych odległościach. Spięłam jednak poślady i z każdym dźwiękiem dziękowałam sobie, że jest w porządku (chyba?). Początek miał być cichy, cichuteńki, koniec też. W trakcie się nieco rozluźniłam ,bo  jednak się dobrze śpiewało… Dyrektor na końcu popatrzył  na mnie podniósł kciuk i tylko kazał się  nieco przyciszyć, kładąc wskazujący  palec na ustach. Myślałam, że zemdleję! Jednak  było za głośno! Albo coś… Podeszłam do tematu za mocno solo? Źle było?  Florêncio mnie wyciszył, a jednak się uśmiechnął do mnie. Co za ulga! Kilka takich epizodów przeżyłam. To było dla mnie jak egzaminy wokalne. Nie dziwcie się, że tak  to przeżywam, to  bardzo, niezwykle wymagający dyrygent, praca z nim też jest wymagająca, ale efekty są wspaniałe!

I to moje dziecko, które było wtedy chyba w gimnazjum, przyjeżdżało często  na próby. Na tej  pewnie też było. Przyjeżdżało nie tylko  na Makbeta, choć ten spektakl ukochało sobie bardzo, z powodu chyba właśnie tych chórów żeńskich, tych wiedźm, które pod Florênciem śpiewałyśmy w takich  tempach, że gatki spadały! Ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy! 😉

To i skrzywiło się  moje dziecko, od tego przyjeżdżania, bo  każdy inny „Makbet”, choć wspaniały, nie jest już jednak  nasz. I dlatego ogólnie dzieci  artystów są „skrzywione”, bo żyjąc naszym artystycznym życiem, nasiąkając od pieluch tym, co i jak robimy artystycznie – chcąc nie chcąc nabierają przyzwyczajeń estetycznych. I potem trudno im przejść  nad tym. Po prostu wynoszą z domu, z naszej pracy (często w domu) dźwięki, obrazy, mają je glęboko pod skórą i jak to stamtąd wyrwać… Bo wszystko inne brzmi czy wygląda dobrze, ale zawsze ma jakieś „ale” – nie pasuje do wdrukowanego schematu.

Pozostaje mieć  nadzieję, że wdrukowujemy naszym dzieciom wartości, które im służą. I  nie tylko im. Wartości artystyczne, estetyczne, emocjonalne, które przyniosą im coś dobrego.
Ja jestem  dumna z moich  dzieci i ich poczucia estetyki. Chyba dobrze się spisałam!

A wracając do  „Makbeta” – nawet jeśli będzie wznowienie, ja już  niestety  w nim  nie zaśpiewam. Trochę szkoda, ale teraz jest czas na inne artystyczne sprawy. Choć może zostanę kiedyś gościnnie zaproszona? A może zaśpiewam w jakimś koncercie „Makbetowym”? Śpiewam go  niemal „w nocy o północy”, jak „Traviatę” – pewnie wystarczyłaby mi jedna, może dwie próby i by poleciało. Nie odmówiłabym! Tymczasem  na razie skupiam się na misach i gongach i powstającej płycie, oraz na malowaniu i rozwijaniu sklepu internetowego.

Zajrzyjcie do  niego przy okazji, jest na tej  samej  stronie.

Fotografia ze spektaklu jest autorstwa Sebastiana Ćwikły, ściagnięte niegdyś z portalu Opery. Albo  Trojmiasto.pl. Szczere mówiąc nie pamiętam.

Tu się polansuję  trochę z Kasią Hołysz – Kasiu, musimy sobie koniecznie zrobić  nowe, lepsze zdjęcie <3

W linku poniżej wykonanie z Kijowa z 15 maja 2010 r. Bardzo majestatyczne. Osadzone w tempie. Nasze tempo… cóż, było pełne pasji, jak i dyrygent 😊

 

https://www.youtube.com/watch?v=51KNAE3n8j8

 

Premiera

05 września 2010

 

Czas trwania

2h 30′ (jedna przerwa)

Poniżej cytuję za portalem trójmiasto.pl

https://kultura.trojmiasto.pl/Makbet-s1172.html

Partię tytułową w gdańskiej premierze „Makbeta” kreował wybitny włoski baryton Vittorio Vitelli – ceniony wykonawca ról verdiowskich – Makbet to jedna z jego popisowych kreacji. Artysta występuje na tak renomowanych scenach, jak mediolańska La Scala, berlińska Deutsche Oper, La Fenice w Wenecji, Teatro del Liceu w Barcelonie. Vitelli zachwycony jest gdańską produkcją, mówi o niej, że oddaje szekspirowskiego ducha, jest mądra i klarowna.

 

W partii Lady Makbet partnerowały mu Katarzyna Hołysz i Magdalena Meziner. Vittorio Vitelli wykonał partię Makbeta 5, 7 i 9 września 2010 roku. Następnie partię przejął Leszek Skrla. W pozostałych partiach usłyszymy m.in. Daniela Borowskiego i Adama Palkę jako Banka, Pawła Skałubę i Adama Zdunikowskiego jako Macduffa, Aleksandra Kunach w partii Malcolma oraz Piotra Nowackiego i Andrzeja Malinowskiego jako Lekarza i Zbira.

 

Kierownictwo muzyczne: Jose Maria Florencio

Inscenizacja i reżyseria: Marek Weiss

Scenografia i kostiumy: Hanna Szymczak

Projekcje: Marek Zygmunt

Przygotowanie Chóru: Dariusz Tabisz

Asystenci dyrygenta: Francesco Bottigliero, Jakub Kontz

 

Wykonawcy:

Makbet: Leszek Skrla (12-13.02), Vittorio Vitelli, Mikołaj Zalasiński (9-10.02)

Lady Makbet: Katarzyna Hołysz (9-10, 12-13.02), Magdalena Meziner, Iano Tamar

Banko: Daniel Borowski (9-10, 12-13.02), Adam Palka

Makduf: Paweł Skałuba (9-10, 12-13.02), Adam Zdunikowski

Malkolm: Aleksander Kunach (9-10, 12-13.02)

Dama Lady Makbet: Karolina Sikora (9-10, 12-13.02), Ewelina Wojciechowska

Zbir / Lekarz: Andrzej Malinowski, Piotr Nowacki (9-10, 12-13.02)

 

dyrygent – Andryi Yurkevych

Chór i Orkiestra Opery Bałtyckiej

 

Premiera spektaklu odbyła się w ramach festiwalu Solidarity of Arts.

Luna – wprowadzenie

Luna – wprowadzenie

Jakiś czas temu namalowałam cykl akwareli, konkretnie 24 sztuki akwareli astrologicznych – księżycowych. Mój cykl Lunarny. Pokazywałam je już  na fb, ale teraz zyskały  nową oprawę – słowo. Będą się ukazywać cyklicznie, w czasie pełni i w czasie nowiów, tak jak publikuję „Zodiak w Alkowie – nieco intymnie o znakach zodiaku. Opowiadania.” w czasie, kiedy następują zmiany znaków.

Nie mam do nich napisanych opowieści, jak  do znaków zodiaku, przedstawianych  Wam przeze mnie jako Zodiak w Alkowie.

Ale za to powstają wiersze. Jakoś tak mam, że najpierw powstają ilustracje, a do nich słowa, tak samo było z ilustracjami zodiakalnymi.

Mam nadzieję, że się Wam spodobają. Dobrego czytania 🙂

Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają i zachęcają.

Wiersze, które dziś przedstawiam, napisałam dawno, jeszcze nie przeczuwałam, że powstanie mój cykl o Lunie w jakiej kolwiek postaci. Czy tego chcemy, czy nie – władczyni nocnego  nieba ma na nas magnetyczny wpływ. U mnie przejawia się on w sztuce. Cieszy  mnie to!

 

Jesteś mym lustrem,

zwierciadłem mej duszy,

w którym lubię się przeglądać.

Czyś w pełni swej Luną,

czy Księżycem chudym,

me myśli do ciebie fruną.

I moje marzenia,

a także zwierzenia

najskrytsze.

Te wszystkie sprawy

najdziksze,

które z całą mocą

dniem jasnym i ciemną nocą

mogą mą głowę zaprzątać.

Jesteś moim przyjacielem lubym

i sekretów powiernicą.

Jesteś mej ciemnej duszy,

mego serca głuszy

świetlistą tajemnicą.

************************

Otulasz mnie swym blaskiem srebrzystym

jak jedwabnym woalem,

w który się wplątuję,

choć czasem nie chcę tego wcale.

Lecz urok twój niezwykły

sprawia, że duch mój

do uległości tobie jest nawykły.

Kiedy przyoblekasz pełnej gali strój,

głęboką przyjemność

we wpatrywaniu się w ciebie

znajduję.

******************************

Patrzę na ciebie,

a myśli me mkną daleko,

znajdę je potem  za siódmą górą,

za siódmą rzeką…

Lecz teraz oświetlasz mego serca głęboką toń

i choć w poduszki miękkie tulę swoją skroń,

to sen – mój wybawca – ciągle nie nadchodzi.

Wybaczam ci jednak,czarodziejko blada,

bo w twym blasku moja dusza brodzi

i liryczna staje się moja szuflada…

 

opublikowano 1 sierpnia 2019 o godz. 15:45 w ingresie Księzyca do Lwa 🙂

bo czemu nie?

O tym co ma Drzewo Bogactwa do  wierszy?

O tym co ma Drzewo Bogactwa do wierszy?

🌳Mam trochę napisanych wierszy. Moja przyjaciółka, mądra, oczytana kobieta zachęca mnie ciągle, do tego, bym pisała i dzieliła się nimi z innymi ludźmi. Lubi je czytać. Wierzyl też we mnie inny mądry, wspaniałly człowiek. Wydrukował nawet w ogólnopolskim wspaniałym piśmie. Ale o tym będzie osobny post, jako wspomnienie… bo on juz nie żyje.
🌳Jak to jest, że uwierzyłam jednak w słowa krytyki od kogoś innego, a nie osobom, w których mądrość i smak tak bardzo ufam? Może dlatego, że musiałam dojrzeć do tego wszystkiego? Bo wszystko ma swój czas…
🌳Teraz, przy retrogradacji Merkurego (pozorne cofanie się planety, która lubi słowa, a w czasie cofania lubi przypominać stare sprawy, by coś z nimi zrobić, przyjrzeć się im i być może na nowo temat podjąć, lub go uprzątnąć ) przyjaciółka bardzo mnie męczy o nowe wiersze. Dostałam nawet na urodziny piękny notes, do zapisywania ich. Długo nie pisałam, a ostatnio, pewnie wskutek tego męczenia – znów przychodzą słowa. Czy mądre? Czy składne? Nie wiem.
Ale są. Myślę, że nie mam się czego wstydzić.
Może i Wy odnajdziecie w nich kawałek siebie.
🌳 Ten napisałam niedawno. Zilustrowanie go tą akwarelą wydaje się zasadne, choć oba utwory – ten literacki i ten wizualny – powstały w totalnie innym czasie, Akwarelę namalowalam… jesienią zeszłego  roku, słowa powstały w czerwcu tego roku. Drzewo Bogactwa.
Wzrastamy wszak w różne bogactwa w ciągu życia, czyż nie? Są nimi też myśli 🌝 bądźcie wyrozumiali. Postanowiłam  zacząć pokazywać je Wam 🙂 


🌳A ta akwarela jest do nabycia w sklepie na tej stronie.
Chyba. Jak nie, to zaraz wrzucę.

To Drzewo Bogactwa  wygląda trochę jak kobieca głowa z szyją, ramionami… to ciekawe jest, nie sądzicie? W końcu wzrastamy w głowie, to w niej dorastamy, osiągamy dojrzałość. I to właśnie ma Drzewo Bogactwa do  naszych  myśli – one są naszym bogactwem. To one kielkują w naszej  głowie, wzrastają i potem w życiu realnym zbieramy ich  owoce. Warto chyba dbać o to drzewo, o te myśli, pielęgnować je, przycinać, nawozić zaangażowaniem i miłością… prawda?

A toto wiersz:

Wzrastam.
Rosnę w górę
I wszerz i na boki.
Korzeniami do centrum ziemi
Gałęzie do środka nieba wyciągam.
Owocami wzrastam.
Słodkie one, czy kwaśne?
Czy dojrzały?
Czymże te owoce?


Byle nie zgniłki.

Ślę Wam  mnóstwo serdeczności z głębin mojego nieco drżącego serca.

Zosiu, dziękuję Ci, że tak  we mnie wierzysz!

Drzewo Obfitości – akwarela/mixmedia, 30x 30 cm.

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.