Zodiak  w Alkowie – Skorpion

Zodiak w Alkowie – Skorpion

SKORPION

W mrocznej głębi cierpliwie przyciąga. 
Zmiany odnowa wciąż.
Pod zimną skorupą wrze.

To będzie wizyta, którą zapamiętam do końca życia. Dlaczego? Hmmm. Zastanówmy się. Chociażby dlatego, że w chwili, kiedy pomyślałem o Skorpionie ktoś zarzucił mi worek  na głowę i bezceremonialnie wrzucił do samochodu z przykazaniem, że mam grzecznie siedzieć, nie podglądać i nie zadawać pytań. Wolałem nie ryzykować, więc zastosowałem się do polecenia. Jechaliśmy jakiś czas, biorąc sporo zakrętów, aż się zatrzymaliśmy. Wówczas dwóch osiłków wzięło mnie pod ręce i zaprowadziło przed oblicze szefa. Trochę mi nogi zmiękły, nie powiem.

Nigdy nie miałem takiego poczucia zagrożenia, ogromnego lęku i pewności jednocześnie. Ten człowiek jest niesamowity. Fascynujący. Jego wzrok… kiedy patrzy  człowieka, przeszywa go wzrokiem na wylot. Tak jakby wszystko o mnie wiedział. Jakbym był przezroczysty. Jest  bardzo ostrożny, co dał mi odczuć – ale jednocześnie przyjacielski. W tym samym czasie, kiedy uśmiechał się i klepał mnie po plecach, kiedy czułem, że to może być  najlepszy, najwspanialszy przyjaciel, jakiego ziemia wydała –  dawało się odczuć, że jeden fałszywy krok, odrobina nielojalności i już po mnie. Na szczęście byłem  na to przygotowany. Również  na to, że to człowiek prawdopodobnie owładnięty pasją, a może nawet paranoją.

– Wybacz mi takie przyjęcie, ale podobno zapragnąłeś się ze mną widzieć – siedział w fotelu za ogromnym biurkiem; nieznacznym ruchem głowy odprawił osiłków. Wstał, otworzył szeroko ramiona i wziął mnie w objęcia. Potem usiadł z powrotem w fotelu i kontynuował– Oni czasem za bardzo się starają. Muszę jednak zachować niezwykłą ostrożność, wiesz – wróg nie śpi. A oni są bardzo lojalni. To bardzo cenne.– wiedziałem, że chłopcy dostali po prostu rozkaz.

Chodzą słuchy, że jego „służba” (de facto mówi się o regularnej zaufanej armii) zrobi dla niego absolutnie wszystko. A jak nie – bezwzględnie wymienia ludzi, nie oglądając się na nic i przed niczym nie cofając.

– Ale mój przyjacielu, co cię do mnie sprowadza? –  nic nie jest tu takie, jak myślisz. Gdzieś kryło się drugie dno tej sytuacji, to, że chciałem tu być to jedno, ale skoro tu jestem, to znaczy, że gospodarz ma w tym swój jakiś cel, ukryty cel… skąd we mnie ta podejrzliwość? Chyba przeniknęła mnie atmosfera panująca w tym domu.

– Myślałem, że może przeprowadzimy wywiad… – spróbowałem szczęścia. Popatrzył na mnie uważnie, a ja poczułem się goły.

– Wywiad, to ja mam –  przesunął w moją stronę teczkę leżącą  na biurku. Z niepokojem i zdziwieniem otworzyłem ją, a w środku znalazłem swoje zdjęcia robione z ukrycia i różne dokumenty  na mój temat! Wszystko – dyplomy, narzeczone… nawet pewne sprawy, które załatwiałem w najwyższym sekrecie. Całe moje życie. On – obserwuje mnie? Po plecach przeszły mi dreszcze. Czy przed tym facetem nic się nie ukryje? Skąd on się o tym wszystkim dowiedział? Spojrzałem pytająco  na gospodarza:

– Coś ty myślał, że wpuszczę tu kogokolwiek? Byle chłystka? Musiałem najpierw dowiedzieć się coś  niecoś na twój temat. Kim jesteś i jaki jest stopień zagrożenia z twojej strony. Z zadowoleniem przyznaję, że będziesz miał we mnie przyjaciela, podoba mi się twój styl. Potrafisz też dochować tajemnicy, a to jest rzadka rzecz i bardzo sobie to cenię. Możesz zatem przeprowadzić ze mną ten swój wywiad, tylko nie liczyłbym na zbyt wiele i tak nie dowiesz się więcej niż to co widać, lub to, co po prostu będę chciał ujawnić. Wiesz, że u mnie jak w grobie, chronię tajemnice. A znam ich sporo, bo widzę wszystko, nawet, jak nie patrzę. Sam to zresztą właśnie odczułeś… – zawiesił na chwilę głos i przyjrzał mi się – Fascynuje mnie wszystko  to, co ukryte. Wyczuwam cudze intencje, wystarczy, że na kogoś spojrzę. Twoje też, więc nie kombinuj. Nikomu nie ufam. Jestem lojalny ale też bardzo podejrzliwy.

Cały czas byłem obserwowany. Ale ja też swoje wyciągnę, bo też jestem uważnym obserwatorem. Gospodarz to wiedział.

Słyszałem wiele na temat Skorpiona, ten człowiek tak fascynuje i pobudza wyobraźnię ludzi – mówi się, że jest niebezpieczny, ale jednocześnie też i wspaniałomyślny. Niejednoznaczny człowiek. Patrzę na niego i… nie wiem co myśleć. Jestem zdezorientowany i czuję się tak, jakbym siedział  na bombie z opóźnionym zapłonem  – nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie. Panowała tu taka atmosfera. Pozornego spokoju. Tymczasem Skorpion dalej mówił:

– Pamiętaj, że ja tak łatwo nie odpuszczam, jak się w coś zaangażuję, to do bólu. Do ostatka. Jesteś ze mną, albo przeciwko mnie, a jak zagrozisz mojej rodzinie, bliskim mi ludziom – to się zemszczę. Nie bój się, odczekam na stosowny moment, choćby to miało trwać wieczność. Jestem bardzo cierpliwy. Nawet nie będziesz wiedział, kiedy zaatakuję. To będzie zawsze ten moment, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Ważna jest niezawodność. Przyjaciele też muszą być niezawodni. Tego wymagam od swoich ludzi. Niepokoję cię? To dobrze. Zatem zachowasz ostrożność.

– A co dzieje się z tymi, którzy jednak cię… w jakiś sposób zawiodą? – odważyłem się zapytać.  Chwilę wcześniej wstał z fotela i odwrócił się w stronę okna tyłem do mnie, założywszy ręce na plecy. Nawet nie drgnął usłyszawszy pytanie.

– Obserwuję wszystko wokół i zapamiętuję. Pamiętam każdą, nawet najmniejszą zniewagę. Absolutnie wszystko. Przysługi oczywiście też. Nie radzę robić sobie we mnie wroga. Wrogowi śmierć… Tym bardziej, jak ktoś ze swoich będzie próbował mnie wykiwać, choć to praktycznie niemożliwe. Lepiej mieć we mnie przyjaciela. Za przyjaciół oddam życie.

Czyli jednym ze słów – kluczy jest dla niego lojalność. Rozejrzałem się po pokoju. Nie było tu zbyt wiele światła, była to jakby jaskinia przyczajonego w ciemności mitycznego stwora. Pomimo, że Skorpion wciąż stał do mnie tyłem i zwyczajnie nie mógł tego widzieć – zapytał, jakby wiedział o czym myślę:

– Zastanawiasz się czemu zasłaniam okna? Dla bezpieczeństwa. Nie wszystko musi być widać. Najcenniejsze jest to, co ukryte. Nie lubię się odsłaniać, nie wolno do tego dopuszczać. Trzeba mieć kontrolę nad otoczeniem i nad ludźmi, zabezpieczać się i chronić na wszelkie możliwe sposoby. Tak – mam sejfy i chronię skarby. Jakie? Na to pytanie nie odpowiem. Czy mam broń? Oczywiście. Mam też sporo różnego rodzaju zapasów wody i żywności na wypadek wojny oraz schron. Jest tak zbudowany, że chroni nawet przed promieniowaniem jądrowym. Oczywiście mam tam wszelkie zapasy umożliwiające przetrwanie dla mojej rodziny przez dłuższy czas.

Ten facet chyba czytał mi w myślach, bo odpowiadał  na moje pytania w momencie, kiedy rodziły się w mojej głowie. Widać było, kto tu kontroluje sytuację.

– Czy są tu tajemne przejścia? Być może. Ten dom to twierdza, więc sam sobie pomyśl. A, że trochę ponura, to nieważne. Ważne jest bezpieczeństwo. Okna i drzwi są pancerne. Jestem przygotowany na najczarniejszą z godzin. Na każdą ewentualność. Każdą. I u mnie nie ma wybacz. Zapamiętaj sobie to. – Zamilkł  na chwilę, po czym znów się odezwał – Mam cię na nagraniach – rozejrzałem się trochę spłoszony – Oczywiście, że są tu kamery, coś ty myślał? Ile razy mam powtarzać, że szeroko zakrojone bezpieczeństwo to podstawa?! Nie, nie mam paranoi. Po prostu wiem więcej niż inni. Powtarzam – mam wgląd w to, co niedostępne zwykłym ludziom.

To  na pewno. Legendy  krążące na temat tego człowieka znajdowały potwierdzenie. Niesamowity jest. Przykuwa uwagę i czuć, że pod maską pozornego spokoju ukryte są oceany uczuć, pasji, że tam cały czas coś się dzieje, wrze, jak lawa pod skorupą ziemską. Jest jak uśpiony, lecz czynny wulkan. Nigdy nie wiadomo, kiedy i co zrobi.

– Wiem, co ludzie o mnie mówią. Boją się moich, nazwijmy to, wybuchów. Słusznie. I rzeczywiście, czasem kogoś bez skrupułów… uciszę, niektórzy na to  naprawdę zasługują, ale najlepszą strategią jest dezorientacja przeciwnika. Ważne, bym miał  nad tym kontrolę.

Chwilę pomilczał, a ja wiedziałem, że absolutnie nie powinienem się odzywać.

– Czy ja stosuję przemoc? I manipulację? Czy jestem okrutny? Tak słyszałeś? Ja tylko wydobywam z ludzi ich prawdziwe intencje i taką wiedzę o nich samych o jakiej nie mieli pojęcia, że istnieje. Życie to wojna, więc wszystkie chwyty są dozwolone. Uzależniam ludzi od siebie? I zmuszam do tego, co wg mnie mają robić? Jak mam dbać o czyjeś bezpieczeństwo, chronić kogoś, osłaniać, to musi bezwzględnie się mi podporządkować, przecież to oczywiste. Prawda? Bezwzględnie! –  Posłusznie pokiwałem głową. Faktem jest, że ten facet ma charyzmę, a jego głos i wzrok hipnotyzuje. Niewątpliwie wywiera swoją osobowością silny wpływ wszędzie, gdzie się pojawia (o ile wychodzi ze swej kryjówki).

– Metod podporządkowywania sobie ludzi jest sporo, niektóre bardzo subtelne…Ważny jest nacisk. Uporczywy, długotrwały, prowadzący do transformacji. Tylko najsilniejsi są w stanie go wytrzymać. Ale kiedy to przetrzymają – nic nie będzie w stanie ich złamać. Oooo, potrafię dać wycisk! Zresztą ludzi często nie trzeba zmuszać otwarcie. Użycie siły nie zawsze jest dobre i często nie przynosi oczekiwanych efektów. Wystarczy mieć przekonujące – postawił akcent na to ostatnie słowo – argumenty i czasem użyć trochę podstępu. Czasem należy cierpliwie poczekać  na odpowiedni moment i właściwie go wykorzystać. Nie należy działać jawnie, lecz w sposób nieoczywisty skłonić ludzi do tego, by robili co chcesz. Dobrą metodą jest wywoływanie długotrwałego przymusu. Czasem warto postawić na zakulisowe działania.

– Cierpliwie czekać i wykorzystać moment. Czyli, jak ktoś się tobie narazi to zapłaci za to?

Wiedziałem, że tak jest, choć on nic na to nie odpowiedział. Przez chwilę obaj milczeliśmy. Wreszcie się odezwał:

– Wiesz, nie trzeba się mścić. Wystarczy usiąść na brzegu rzeki i poczekać aż spłyną nią zwłoki twojego wroga, jak mówi przysłowie wschodnie. – Zabrakło mi słów. Na taką ripostę nie ma kontrargumentu. Trafił w samo sedno i użył broni grubego kalibru. Jak zwykle. Moc tego człowieka poraża, przenika na wskroś i zmiata z powierzchni ziemi.

– Można twoje postępowanie porównać do raka powoli rozwijającego się w ukryciu i opanowującego organizm nic nie podejrzewającego gospodarza? I  nagle – bum! Wiadomość zmieniająca życie?

– Taaaa… coś w tym jest. Kto się ze mną zetknie, czy tego chce, czy nie zawsze spotka się z jakąś zmianą, z transformacją. Często tą ostateczną. Musisz zauważyć jedno. Trudne przeżycia nas wzmacniają. Uodparniają i powodują, że im bardziej jesteśmy do nich zahartowani, tym szybciej dochodzimy do siebie.

– Podobno sam jesteś bardzo wytrzymały, wymagający wobec siebie i bardzo szybko się regenerujesz? Szybko dochodzisz do zdrowia?

-Też. Ale to dotyczy regeneracji również po wyczerpujących treningach. Lub trudnych przeżyciach… Jestem bardzo zawzięty. Przede wszystkim siebie zmuszam do wysiłku i transformacji, nie tylko innych ludzi. Robię coś tak długo, aż uzyskam pożądany efekt. Nie odpuszczam. To oczywiście może powodować ekstremalne wyczerpanie, po którym trzeba szybko dojść do formy. Taki los wojownika.

– Lubisz ekstremalne sytuacje? Czemu tak siebie katujesz?

Nieznacznie się uśmiechnął.

– Katuję? Tak bym tego nie określił. Ale jakby się  zastanowić…może rzeczywiście inni tak to odbierają. Ja zwyczajnie ćwiczę wolę. Wystawiam na próbę swoją siłę. Powoli, systematycznie, uporczywie. Wciąż i wciąż. Trzeba być przygotowanym w każdej chwili do odparcia wroga, więc nieustannie trzeba trenować.

– Pijesz alkohol?

– Przepraszam, niczym cię nie poczęstowałem! Jak widzisz, nie jestem zbyt gościnny. Ale oczywiście jeśli chcesz – już kiwnął na ochroniarza, który bezszelestnie pojawił się znikąd, a może był tu cały czas? – przynieś coś mocniejszego! – po chwili stał przede mną niewielki kieliszek, jednak kiedy umoczyłem wargi w płynie poczułem ogromną moc trunku. Taką, że nie byłem w stanie go przełknąć. Gospodarz nie pił. Cierpliwie poczekał, aż skończę kaszleć.  Rzekł:

– Ja nigdy nie piję. Analiza i utrzymywanie kontroli wymaga czystego, nie zakłóconego używkami umysłu. Poza tym człowiek po alkoholu robi głupoty i nie jest w stanie odpowiednio szybko reagować.

– Słuchaj… czy ty  czasem stąd wychodzisz? Wyjeżdżasz czasem dokądś?

– Dużo pytań zadajesz! Tak, wyjeżdżam. Mam świetne auto. Pancerne.

Pokiwałem z uznaniem głową. U tego gościa nie ma półśrodków, widać, że we wszystko angażuje się całkowicie i nie przegapia niczego.

– Wykorzystujesz ludzi?

– A ty jak sądzisz? Wykorzystuję ich? Po co miałbym to robić?

– Do własnych celów. Nie chcesz odpowiedzieć. Szanuję to, wybacz mi śmiałość. – Zastanowiłem się chwilę nad kolejnym pytaniem –  Czy to będzie wielka niedyskrecja, jeśli zapytam cię o kobiety?

– Pytasz czy zmuszam kobiety do seksu? Nie mam powodu – same włażą mi do łóżka. Nie są w stanie mi się oprzeć. Jestem niesamowicie namiętny, to akurat jest powszechnie znany fakt. A to jest zawsze magnes na babki.

– Nie sądzisz, że przyciąga je również twoja wewnętrzna moc? I te tajemnice, które ukrywasz?

– O, to  na pewno. Mam ogromne potrzeby. Ale wiesz, jak to jest: kobiety najpierw lgną do silnych mężczyzn, a potem narzekają. Najpierw chcą siły i namiętności, a potem płaczą. Fakt, czasem w pasji, jak mnie trochę poniesie mogę stawać się nieco gwałtowny. Nie wszystkie to wytrzymują. Nie każda jest w stanie dotrzymać mi kroku. Poza tym kiedy już ktoś wejdzie ze mną w związek, to jest to na śmierć i życie. One i tego też nie rozumieją. Mnie się nie zdradza. – umilkł. Po dłuższej chwili znów się odezwał-  Oczywiście, wszystko odbywa się w ciemności. I w ciszy. Poza czyimkolwiek zasięgiem. Słyszałeś, że moje kobiety czuły się zniewolone? Jestem perwersyjny? – spojrzał  na mnie uważnie. To plotki. Ja tylko lubię mieć kontrolę. Nigdy nie wiadomo, co takiej przyjdzie do głowy. Ludzie czują się przeze mnie wykorzystywani, przymuszani, ale takie jest życie. Mówi się, że torturuję innych? Że z piwnic mojego domu słychać „jęki potępionych”? – zrobił gest imitujący cudzysłów – Wierz mi – ci, którzy mogliby coś powiedzieć na ten temat, już nie są w stanie.

Zrobiła się cisza, a mnie włosy stanęły na głowie. Przeszedł  mnie dreszcz. Popychany resztką odwagi czy może głupoty zadałem jeszcze pytanie na temat finansów. To był błąd. Gospodarz odpowiedział spokojnie, ale napięcie panujące w pokoju gwałtownie  wzrosło.

– Taaa… podobno mam polityków w kieszeni, a moje macki sięgają wszędzie. I kontroluję system bankowy. Ludzie nie mają pojęcia, co się dzieje pod powierzchnią. A dzieje się coś… o czym się nikomu nawet nie śni! Finanse – jedno, co ci powiem, to to, że trzeba się nimi bardzo opiekować. I ktoś to musi robić… wstał z fotela, odwrócił się w stronę wyjścia i na odchodnym rzekł:

– Niczego więcej się ode mnie nie dowiesz. Powiedziałem ci dokładnie tyle, ile chciałem, nie więcej. Jesteś swój i zawsze możesz na mnie liczyć. Jednak pamiętaj – jeśli zdradzisz to, co tu widziałeś i słyszałeś – dosięgnę cię wszędzie. Urządzę ci piekło. W moim ulubionym kolorze – krwi wsiąkającej w ziemię.

Na wszelki wypadek postanowiłem nie puszczać pary z gęby. Nici z artykułu. Jeszcze mi życie miłe. A wizyta – jak przewidywałem – okazała się fascynująca, jedna z tych, jakie człowiek zapamięta do końca życia. Jeszcze długo potem miałem wracać do niej pamięcią i po wielekroć ją analizować.

Siedziałem jeszcze chwilę nie wiedząc co robić, ale po chwili ochroniarze mojego gospodarza „zaopiekowali się” mną. Założyli mi znów worek  na głowę, wzięli pod ramiona i wyprowadzili z domu. Wsadzili do samochodu i wywieźli. Nawet gdybym bardzo się starał – nie odnalazłbym nigdy jego kryjówki.

Po tych przeżyciach pomyślałem, że dla przeciwwagi warto spotkać się z kimś bardziej optymistycznym. I przydałoby się trochę przestrzeni, która zrównoważyłaby moje poczucie przyduszenia jakie było efektem ostatniego spotkania. Mój wybór padł  na Strzelca. To równy gość.

c.d.n.

 

Aby przeczytać wcześniejsze fragmenty tej historii zalecam rozpocząć od WPROWADZENIA . A potem kolejno – Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew  oraz Panna i Waga

Zapraszam też do kontaktu z astrologiem – Józefem Onoszko – aby umówić sie na konsultację – skontaktuj sie  ze mną. Umawiam spotkania osobiste w Trójmieście, oraz wtedy, kiedy Józef jest w Trojmieście –  na Skype. Przyjrzyj się  także moim malowanym  na zamówienie ASTROMANDALOM i MANDALOM oraz ANIOŁOMZWIERZĘTOM MOCY – być moze zamówisz coś dla siebie lub swoich bliskich? Znajdziesz je w zakładce MALARSTWO  ENERGETYCZNE.

Waga jest nieodmiennie związana z flirtem, a także z seksem. Lubi też  sztukę – dlatego  w tym miejscu  zapraszam Cie do  obejrzenia moich  akwarelowych  AKTÓW – może którys Cię urzeknie i zapragniesz mmieć go  na własność? Albo  KUBEK z reprodukcją jednego  z aktów?

Jeśli lubisz niebanalne dodatki do  ubrań lub mieszkania – zajrzyj do mojego SKLEPU 🙂

 

 

Luna – Nów w Wadze

Luna – Nów w Wadze

Nów w Wadze

Wkrótce objawi swe piękne oblicze,

być  może nieco  spóźniona,

W lisią  czapę jesienną

Gustownie przystrojona.

 

Lecz teraz czeka w ukryciu kochanka –

Czy  ty  nim będziesz? –

By  sławić przyjemność życia z wybrankiem,

Byś to  z ochotą  odwzajemnił.

 

W ten układ wejdzie, czy  w inny –

Odwiedza konstelacje.

Do złej  gry  robi  dobre miny,

Pragnie utrzymać  uprzejmą  relację.

 

Skromność  nie jest jej  drugą naturą,

W co się  przyodziać waży:

W gwiazdy  błyszczące, czy się okryć chmurą?

Zmienia się wiele razy.

 

Światłem subtelnym związki  oświeca,

Podsunie słowa do pieśni i wiersza,

Lub zagra na gwiezdnej  harfie –

Do  flirtu jest przecież  pierwsza.

 

Warto poczekać na tę piękność z nieba,

To  może być początek nowego,

Pozwól się uwieść, spędź z nią czułe chwile,

Nim zwróci oblicze w stronę innego.

 

Zodiak  w alkowie – Waga

Zodiak w alkowie – Waga

WAGA

W rozmowie z tobą puszcza oczko.

Na szczęście

rajstopy ocalały.

 

Otworzyła mi drzwi w powiewnym, jedwabnym szlafroczku. Jak zwykle wyglądała wprost obłędnie. To chyba najpiękniejsza i najbardziej zadbana kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem. I wszystko jedno, co by  na siebie nie założyła, zawsze wygląda świetnie! Wiem, że wiele kobiet jej tego zazdrości. A nawet w domowym zaciszu nie zakłada byle czego, jak się okazuje – jej negliż jest cudowny i działa  na zmysły.

Odwróciła się i lekkim, nieco niedbałym, jakby tanecznym krokiem przeszła do pokoju, leciutko postukując obcasikami domowych pantofelków. Z pewnością ostatni krzyk mody, jak  ją znam. Kiedy wszedłem za nią do pokoju, Waga już leżała na otomanie. W całym pokoju porozstawiane były wazony ze świeżymi kwiatami, w tle rozbrzmiewała subtelna muzyka. Usiadłem we wskazanym przez nią wygodnym foteliku.

– Decyzje, decyzje… zawsze i wszędzie decyzje. Muszę rozważyć, czy wolę poleżeć (w końcu tak ładnie wyglądam, kiedy leżę, szczególnie, kiedy przyjmę jedną z tych rozkosznie kuszących pozycji) – spojrzała na mnie zalotnie, aż z wrażenia musiałem poluzować krawat – czy może pójść do kawiarni spotkać się z koleżankami i zjeść ciastko z kremem? Jak sądzisz?

Wstała i nieśpiesznie przeszła obok mnie, delikatnie mnie muskając (ależ poczułem się szczęśliwy!). Owionął mnie dyskretny zapach jej perfum. Po chwili stała przede mną wręczając mi gustowny kieliszeczek wypełniony jej ulubionym słodkim, lecz delikatnym likierem.

– Tylko, które bym wolała – ptysia, czy może bezę z bitą śmietaną? Lubię takie lekkie, puchate ciasteczka. A może jeszcze coś innego? – rozważała dalej – To ważne, żeby nie było zbyt ciężkie. Poza tym ktoś musiałby po mnie przyjechać, mam auto, ale wstyd się przyznać, nie działa, coś się zepsuło i nie ma komu pojechać do mechanika.

– Ttto… tooo, może ja pomogę? – zapatrzony w nią z zachwytem zaproponowałem. Siedziałem na brzeżku fotelika wyprostowany jak sztubak. Wszystko bym dla tej cudownej słodkiej istoty zrobił!

– Wiesz, to by było takie miłe z Twojej strony! Zrobiłbyś to dla mnie? – w milczeniu pokiwałem powoli głową wciąż w nią wpatrzony – Sama nie lubię tam bywać, jeszcze uwalam moje pantofle jakimś smarem, fe! Zresztą, czym ja się przejmuję! Zawsze się znajdzie jakiś uprzejmy przystojniak z wypchanym portfelem chętny, żeby mnie podwieźć – nieśmiało podniosłem rękę -Ty? Nie obraź się kochany, ale ty będziesz mi potrzebny tutaj – ona tak potrafi odmówić, że człowiek myśli, że wygrał los na loterii. Dyplomatka z niej. W ten sposób delikatnie dała mi znać, że z takim „golasem” jak ja nie pokaże się w mieście. – No tak, przecież  nie będę szła taki kawał do kawiarni pieszo, rozbolą mnie nogi! Powiem ci w tajemnicy, przecież tobie mogę: moje nowe buty są śliczne, ale raczej są do wyglądania, niż  do chodzenia! Jak sądzisz, w co się ubrać?

Stanęła przed szeroko otwartą szafą wypełnioną wspaniałymi kreacjami, również haute couture. W końcu obraca się w branży…

–  Którą suknię założyć, jasnoróżową, czy tę delikatnie zieloną? To moje dwa ulubione kolory. Trudny wybór… w której wyglądam lepiej? I włosy upiąć, czy rozpuścić? – przeglądała się w lusterku przykładając do siebie to jedną sukienkę, to drugą, strojąc miny i wyginając się zalotnie. Eleganckim i zmysłowym ruchem poprawiała włosy próbując różne wersje fryzur. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, jest taka śliczna… chyba nie wywarłem  na niej zbyt dobrego wrażenia przez to gapienie się cielęcym wzrokiem, ale nie obchodzi mnie to, ważne, że mogę tu być, a ona się do mnie uśmiecha. Ta piękność! Do mnie!

– Ach, bycie ikoną mody bywa bardzo męczące!… więc może jednak poleżę i odpocznę… – omdlewającym ruchem opadła znów  na otomanę –  Poza tym, jak znów zjem ciastko, to utyję… – lekko oblizała i przygryzła wargi – Ale w kawiarni będą moi wielbiciele, a ja tak lubię uśmiechać się zalotnie do tych przystojnych młodzieńców – zerknęła na mnie nieznacznie, jakby sprawdzając, czy jej słowa robią takie wrażenie, jakiego oczekuje – tym bardziej muszę przyłożyć wagę do nieskazitelnego wyglądu… a dziś się niezbyt wyspałam i mam takie sińce pod oczami, nie mogę się tak pokazać!

Próbowałem zaprzeczać, że absolutnie, jak może tak myśleć! Jest śliczna jak obrazek taka jaka jest! Ale po prostu z podziwu dla jej urody wciąż nie byłem w stanie się odezwać. Ani chybi się zakochałem! Tak z miejsca i już!

– Poza tym… och… Bardzo lubię towarzystwo, właściwie uwielbiam, związki i znajomości są dla mnie takie ważne. Wiesz, jak nie znoszę być sama, lubię robić różne rzeczy z kimś, bardzo potrzebuję partnera… popatrzyła  na mnie tak przeciągle, że nie wiedziałem czy mi gorąco, czy zimno, czy ja w ogóle jeszcze istnieję, czy może jestem już w niebie wypełnionym jej słodką obecnością?

– Wiesz, boję się trochę, że jak wyjdę z domu, to znów spotkam tych grubiańskich, przeklinających, niezbyt ładnie pachnących ludzi. Tak nie lubię agresji!  Choć są tacy, którzy zarzucają mnie samej agresję, ale to potwarz! Ja – agresywna?! Możliwe, że jak ktoś wyprowadzi mnie z równowagi, to robię się… lepiej o tym jednak nie wspominać, to takie nieprzyjemne, a my wolimy przecież jak jest miło, prawda, słodziaku? Tylko pamiętaj: nie wolno mnie gniewać, nie chciałabym pokazać, jaka potrafię być okropna! – aż się wzdrygnęła  na tę myśl – W końcu trzeba być kulturalną!– To bardzo ważne, bym była w równowadze, w harmonii.

– A… co…  na ciebie dobrze działa? – miałem nadzieję, że pozwoli mi się czymś wykazać.

– Hm. Zastanówmy się. Lubię miłą, delikatną muzykę, taką sprawiającą przyjemność, subtelną. I niezbyt głośną. Żadnych hałasów i wulgaryzmów! Poza tym lubię sztukę i poezję. Sztuka i w ogóle wszystko, co mnie otacza musi być harmonijne i symetryczne, na tym polega piękno… Niestety lubię też słodycze… ale na szczęście największą słodyczą w życiu jest miłość, więc mogę żyć miłością! – jej uśmiech, te dołeczki w policzkach były jak miodowy balsam dla mojego serca – Cóż, lubię też pieniądze… można za nie kupić mnóstwo pięknych rzeczy i żyć wygodnie, a o to przecież chodzi, prawda? Nie trzeba się przemęczać, od tego robią się zmarszczki.

– Najdroższa… czy masz męża?

– Czy mam męża? Nie, kochany, nie mam. Ależ ty jesteś niedyskretny! Albo niepoprawny romantyk z ciebie! – roześmiała się i żartobliwie pacnęła mnie wypielęgnowanymi paluszkami w ramię – A może ty chciałbyś się ze mną ożenić? – wiedziałem, że to niemożliwe – Zastanawiasz się skąd mam pieniądze? Wiesz… mam, powiedzmy… przyjaciół… takich jak ty, tylko bogatszych. Utrzymują mnie… i wszyscy mamy z tego sporo przyjemności i korzystamy na tym. Wiesz, miłość jest piękna, ale nie wolno być sentymentalną. Rozumiesz, co  mam na myśli? Do miłości trzeba podchodzić  na chłodno. Poza tym… cóż, w razie możliwości staram się unikać seksu, uważam, że jest przereklamowany. Męczący. I brzydko się wygląda, fryzura może się zepsuć, można się spocić, brrr! Pocałunki pieszczoty, dotyk – to tak, ale już to, co dalej… wystrzegam się jak mogę. Chyba, że nie ma wyjścia.

– Czy nie boisz się posądzenia o…

– O wyrachowanie? Nie. Któż się zorientuje? Kobieta musi umieć dbać o swoje wygody. Dlatego trzeba to robić dyplomatycznie.

Przekonała mnie. Trzeba przyznać, że potrafi dopiąć swego, ale robi to tak ładnie, z taką subtelnością i gracją, że się jej niektóre rzeczy po prostu wybacza.

– Może jednak zostanę w domu i odpocznę… albo… już wiem! Pójdę do perfumerii. Tam zawsze pięknie pachnie i spotykam tylko miłych ludzi. I może kupię sobie nowe perfumy, chyba, że znów nie będę mogła się zdecydować… jest tyle opcji… Albo pójdę na koncert lub do teatru na jakąś lekką sztukę, najlepiej o miłości, to taki wdzięczny temat na sztuki – i koniecznie musi się dobrze skończyć. Żeby było miło, oczywiście!

– Czemu lekką?  Musi być lekka?  Słyszałem, że dziś grają…

– Przecież to oczywiste, mój mały – ze śmiechem mi przerwała – urocze istoty, takie jak ja nie mogą się przemęczać! Wystarczy, że już od samego zastanawiania się, co dziś zrobić, boli mnie głowa! A co dopiero, jakbym jeszcze miała oglądać jakąś trudną sztukę… Zapamiętaj sobie – dysharmonia i nadmierny trud wyprowadzają mnie z równowagi, a to, a to…

Zrozumiałem. Waga nie lubi być  niemiła, ale wytrącona z równowagi szaleje. Potrafi być naprawdę okropna. Potem potrzebuje czasu, by dojść do równowagi. Natomiast ona kontynuowała:

– Nie wyobrażasz sobie, jak trudno jest mi utrzymać centrum, utrzymać harmonię i spokój w sobie. Najgorzej jest wtedy, kiedy ktoś chce znać moją opinię, a że zawsze jestem bezstronna i rozważna, często wydaję jakieś osądy. Nawet bywa, że biorą mnie na sędziego! Zawsze jednak staram się, żeby nikogo nie urazić. Czemu? Po prostu lubię kiedy jest miło.

– A jak sobie radzisz w sytuacjach… kiedy ktoś Cię urazi, lub musisz powiedzieć komuś coś niemiłego?

– Po pierwsze ustalmy rzecz taką – nikt nie ma powodu mnie urażać, po drugie… Cóż, czasem trzeba rozminąć się z prawdą, przecież utrzymanie dobrej atmosfery wymaga pewnych ustępstw… nie mogę być utożsamiana z tą, która mówi niemiłe rzeczy! A, że potem opowiem komuś jaka jest prawda, to chyba nic dziwnego? Tej energii trzeba dać ujście, nie mogę tego trzymać w sobie, bo dostanę zmarszczek. Prawdziwą opinią należy się podzielić.

– Najmilsza – chciałabyś zatańczyć?

– Uwielbiam tańczyć! Ty ze mną flirtujesz! Wiesz co lubię! – uśmiechnęła się –  Uważasz, że jestem zalotna? Może masz rację… Och, podaj mi rękę, proszę pomóż mi wstać, ups! Przepraszam wpadłam na Ciebie, dobrze jednak, że masz takie silne ramiona i do tego ten refleks, jestem oszołomiona… dziękuję, jesteś taki miły, naprawdę uroczy z Ciebie człowiek, aż się zarumieniłam… Miło mi jest w Twoim towarzystwie… Wiesz, jednak – choć zaznaczam, że robię to bardzo niechętnie – muszę cię przeprosić i pożegnać, bo kto za mnie podejmie te wszystkie decyzje? Zatańczymy innym razem, dziś jestem już zmęczona. Poukładam kwiaty w wazonie, może to pomoże… Ale się nie martw, zobaczymy się wkrótce!…

Ze śmiechem wypchnęła mnie za drzwi.

Jak nic zakochałem się jak jakiś młokos. Ta ślicznotka okręciła mnie sobie wokół palca, pewnie z każdym tak robi… zresztą, zapewne czeka już na kolejnego adoratora i dopuściła się niewinnego kłamstwa, żeby się mnie szybko pozbyć, lecz nie sprawić mi tym przykrości. I rzeczywiście – schodząc po schodach spotkałem młodego człowieka, który za chwilę dzwonił do jej drzwi. Ale czego ja się spodziewałem, przecież Waga nie może być sama, nie znosi tego, jest wtedy nieszczęśliwa.  Dobrą chwilę mi zajmie, zanim się otrząsnę. Spacer na pewno dobrze mi zrobi!

Przydałoby się trochę otrzeźwieć. Podobno Skorpion jest w tym dobry. Tylko, jak do niego trafić?

 

c.d.n.

Aby przeczytać wcześniejsze fragmenty tej historii zalecam rozpocząć od WPROWADZENIA . A potem kolejno – Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew  oraz Panna.

Zapraszam też do kontaktu z astrologiem – Józefem Onoszko – aby umówić sie na konsultację – skontaktuj sie  ze mną. Umawiam spotkania osobiste w Trójmieście, oraz wtedy, kiedy Józef jest w Trojmieście –  na Skype. Przyjrzyj się  także moim malowanym  na zamówienie ASTROMANDALOM i MANDALOM oraz ANIOŁOMZWIERZĘTOM MOCY – być moze zamówisz coś dla siebie lub swoich bliskich? Znajdziesz je w zakładce MALARSTWO  ENERGETYCZNE.

Waga jest nieodmiennie związana z flirtem, a także z seksem. Lubi też  sztukę – dlatego  w tym miejscu  zapraszam Cie do  obejrzenia moich  akwarelowych  AKTÓW – może którys Cię urzeknie i zapragniesz mmieć go  na własność? Albo  KUBEK z reprodukcją jednego  z aktów?

Jeśli lubisz niebanalne dodatki do  ubrań lub mieszkania – zajrzyj do mojego SKLEPU 🙂

 

 

 

 

 

Wernisaż dwóch wystaw i koncert w Bursztynie

Wernisaż dwóch wystaw i koncert w Bursztynie

W Gdańsku  jest galeria sztuki. Niewielka, przytulona do  ściany kościoła świętego  Bartłomieja, skryta za ceglanym murem oddzielającym ją od ulicy Gnilnej. Na tyłach  CH Madison. Nazywa się  Kana Art. Króluje tam właścicielka – Marzena Sandach.

I oto Marzena któregoś dnia zadzwoniła do  mnie i zaproponowała wernisaż!  Wspólnie z Barbarą Gronuś -Dutko uznały, że moje Astromandale i moja muzyka będą znakomicie pasować do  wystawy, którą przygotowywała Basia. Basia prezentowała swoje bursztyny i biżuterię bursztynową, a także fotografię bursztynu, jej wystawa miała piękny tytuł  „JANTAR – Bursztynowe Planety z Mgławicy SERCE; ZIEMIA, Planeta Ludzi”.  Basia uwielbia swoje bursztyny. Ma ogromną wyobraźnię i mogła by mówić o nich  na okrągło. Są dla niej  jak  galaktyki, jak planety w kosmosie – zresztą kilka z jej  fotografii takich właśnie jest! Tu odsyłam do  jej strony internetowej http://jantar-planet.eu/ warto obejrzeć  zdjęcia, bo są piękne!

Dlatego  moje astromandale, czyli  artystyczne przedstawienia kosmogramów astrologicznych (właściwie kopie, bo  są  malowane tylko  na zamówienie) oraz mandale biżuteryjne „Cztery żywioły – Powietrze, Ogień, Woda i Ziemia) tak  bardzo pasowały do koncepcji! Wystawy można oglądać do końca pierwszego  tygodnia września – zapraszam, bo  to  niedużo czasu!

Wernisaż i koncert odbył się o godzinie 19:30 w czwartek  29 sierpnia 2019 r. Pomimo pewnych przeszkód natury technicznej – awarie sprzętów elektronicznych (plaga jakaś!) – wieczór udal się wyśmienicie! Przyszło wielu gości – co  nas jako  artystki bardzo  ucieszyło! W końcu  o to chodzi 😊 Goście wyglądali na zadowolonych – obie wystawy zrobiły wrażenie (ach ta artystyczna skromność! 😉 ), a i koncert był nieco inny niż zazwyczaj  gram. Dostałam od gości piękne recenzje – że popłynęły łzy wzruszenia, kiedy śpiewałam…., że słowa mojej improwizacji (tak, tak! wykreowanej  na miejscu, w trakcie koncertu – jakże chciałabym mieć nagranie! – nie pomyślałam…) poruszyły coś w duszy. Nasłuchałam się  zachwytów nad moją twórczością 😊 a ja nie poradzę, że po prostu piękni ludzie się do  mnie zgłaszają po portret astrologiczny, to i ich  mandale są piękne… choć faktycznie, przecież wkładam w nie mnóstwo siebie. Dlatego  zawsze dbam, żeby  z jak  najczystszym sercem i umysłem i po prostu z radością siadać do malowania, bo Astromandale i w ogóle moje mandale, moja twórczość  ma przynosić radość i przyjemność!
Chyba dałam  Wam tego  wieczora dużo przyjemności!
Ja jej odczułam wiele. Mam wiele satysfakcji. Dziękuję wszystkim moim gościom, bo  to była radość wiedzieć, ze przyszliście tam między innymi dla mnie i mojej  twórczości <3

Dziękuję też jeszcze raz i Basi i Marzence za zaproszenie! Do  Marzenki warto wpadać  częściej – po sztukę, po dobre słowo i po kawkę za 5 zł, z możliwością wypicia jej w otoczeniu cudnych dzieł i w energii wspaniałych mistrzów!

Wernisaż, wystawy i koncert odbyły się  w ramach  XX Międzynarodowych Targów Bursztynu i Biżuterii AMBERMART w Gdańsku, jako impreza towarzysząca – link do  programu: http://ambermart.amberexpo.pl/title,Jezyk,pid,4331,lang,1.html

Dziękuję moim dzieciom, że tak  bardzo  mnie wsparły i wspierają  na co dzień w moich  działaniach. Moje dzieci bardzo  mi pomagają!
Na koniec dziękuję  mojemu  mężowi. Bez Ciebie nic by się  nie udało. Bez Ciebie nie byłabym tak daleko, jak  jestem  teraz! Dziękuję Ci  za całe Twoje wsparcie!

prezentuję wam tu kilka fotek z wydarzenia, ale, jeśli  macie możliwość – zróbcie nam trzem – Marzence, Basi i  mnie – przyjemność i idźcie do  galerii Kana Art przy zaułku  świętego  Bartłomieja (wejście na tyłach CH Madison, a także od strony szkoły  muzycznej) i przyjdźcie obejrzeć  nasze prace na żywo!

 

Co to  jest Astromandala dowiesz się  w tym linku, a tu dowiesz się jak zamówić Astromandalę!

Oto link do  wydarzenia na FB, nie zapomnij polubić  mojego  fanpejdża! https://www.facebook.com/events/2469828006609434/

Za zdjęcia dziękuje panu Krzysztofowi Grochowskiemu, mojemu  mężowi Piotrowi Pfeifer i sobie 🙂

Na pierwszym zdjęciu witamy serdecznych  gości <3

na drugim zdjęciu widzicie jeszcze proces przygotowywania moich Astromandali, a na trzecim, gotową  wystawę Basi.

Zapraszamy!

 

 

 

Luna – nów w Pannie

Luna – nów w Pannie

Panna

 

Ziarnko do  ziarnka

Zapobiegliwa

Ruchliwymi rączkami

Jak matka Ceres dba

 

Pracy jej  nie zbywa

Wciąż coś selekcjonuje

Układa

Liczy

Mierzy

Sprawdza

Zaczyn robi

 

Chętnie kolekcjonuje –

Tu  wszystko  ma wartość.

Może da się przerobić?

 

Skromna

Nie wadzi nikomu

Nie widać, że jest

– A jest.

Zrobione.

A to dopiero początek.

Ten cykl zaczęłam najpierw malować w pełnie i  nowie, teraz w tych okresach pojawiają sie  wiersze.

Kolejny – w nowiu w Pannie

Tymczasem zajrzyj i sprawdź tutaj, jakie wiersze i grafiki są  już dostępne.
Zachęcam też do czytania opowieści  w odcinkach pt. „Zodiak w alkowie – nieco intymnie o znakach  zodiaku”. Odcinki dodawane są co miesiąc, w  dniu wejścia Słońca do  odpowiedniego znaku. Miłego  czytania <3

sklepie natomiast zawsze znajdziesz kilka nowości – zapraszam 🙂

Luna Pełnia w Wodniku

Luna Pełnia w Wodniku

Z głową pełną gwiazd zimnych

relacje

aspekty

z daleka studiuje.

Międzyludzkie niezmierzone przestrzenie

śledzi

Okiem naukowca

obserwuje

przygląda się im

okiem w specjalistyczny sprzęt uzbrojonym

 

Tworzy nowe sposoby

na zamianę słów kilku z Obcymi

byle nie dotknąć

 

Łamie schematy

innością zadziwia

trzyma się  na uboczu – dziwadłem bywa

wśród zwykłych

 

Świat jest dla niej

logicznym ciągiem zdarzeń

wzorem  matematycznym

Kosmosem

pełnym ciał  niekoniecznie niebieskich

Lecz wartych  zbadania

Chętnie – dzieł

Ludzkiego  umysłu

 

Wyżej

Wnikliwiej

Z dystansem – jak  nikt inny

W przyszłość zagląda

projektuje

Bada

Władczyni olśnienia

Logicznego myślenia

Sterowania zdalnego

Jej celem jest udoskonalić

Bliskość jest jej daleka

 

Lecz czyż można poprawić

Człowieka?

 

Ten cykl zaczęłam najpierw malować w pełnie i  nowie, teraz w tych okresach pojawiają sie  wiersze. Kolejny – w nowiu w Pannie

Tymczasem zajrzyj i sprawdź tutaj, co już jest dostępne.
Zachecam też do czytania opowieści  w odcinkach pt. „Zodiak w alkowie – nieco intymnie o znakach  zodiaku”.

sklepie natomiast znajdziesz kilka nowości – zapraszam 🙂

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.