OBLICZA WENUS / PO WERNISAŻU – FOTORELACJA
Galeria zdjęć znajduje się u dołu strony.
Wiszą!
Moje prace oczywiście! Znów wiszą w Caffe Anioł, dziękuję panu Marcinowi za ponowną gościnę, tym bardziej, że z szeroko rozwartymi… yyy, ramionami moja twórczość jest tam przyjmowana! To mnie, artystkę cieszy, radością napawa, pieści ego moje … po prostu zwyczajnie się cieszę, a życzliwość zawsze cieszy przecież!
Golasy moje prężą się zatem na ścianach Caffe Anioł, kolorami i złotem ścielą się na nich!
Wernisaż był udany, wesoły, przyjemny, taki, jak sobie marzyłam, choć piękna pogoda w majówkę i nieporozumienie godzinowe sprawiły, że grono gości było bardzo ścisłe, kameralne. Nie przeszkodziło nam jednak ani to, ani fakt, że musiałam pójść do pracy, w dobrej zabawie! I nasłuchałam się komplementów od tych, którzy mnie zaszczycili swoją obecnością, jakże miłych komplementów!
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – dzięki temu, że majówka odebrała mi gości zrobimy jeszcze drugie spotkanie, repetę zabawy, tzw. FINISAŻ 😉 czyli uroczyste zamknięcie wystawy
(dla tych, którzy niedowierzają, ze takie słowo istnieje linkuję stronę, gdzie jest bardzo pięknie objaśnione http://obcyjezykpolski.pl/wernisaz-i-finisaz/ ).
Spotykamy się zatem 13 maja 2016 r. o godz. 19:00, oczywiście w Caffe Anioł! Tańców nie będzie, ale mam nadzieję, że przeróżne swawole owszem! Brać artystyczna może ściągnie w większych ilościach, pogadamy, pośpiewamy, poezją jakowąś okrasimy, winkiem podlejemy, humorem dobrym sowicie doprawimy! Zatem, kto żyw, niechaj przybywa!
Ciekawa sprawa z tym wernisażem się wywiązała pod kątem astrologicznym, proszę Państwa. Jak wiadomo (albo i nie) astrologia, królowa nauk, pociąga mnie bardzo, od jakiegoś czasu uczęszczam na „tajne komplety”, gdzie usiłuję przyswoić sobie co nieco. Co nieco się udaje, acz ta królowa wciąż mi udowadnia, żem pacholę jeszcze i daleko mi do… mniejsza z tym, faktem jest, że im dalej w las, tym mniej wiem. Czyli im więcej wiem, tym mniej. Horyzonty poszerzają mi się bardzo, jednocześnie widzę te ogromy mnie otaczające, ten ocean możliwości, te wszystkie ryby w nim pływające i tylko głową kręcę -jak to możliwe, żeby to wszystko ogarnąć? Staram się więc ogarniać po kawałku. I na przykład lubię sobie obserwować wydarzenia i łączyć je z tym, co towarzystwo niebieskie wyprawia tam u góry… Opowiem zatem historię tego wernisażu, tej wystawy, a ma się ona tak:
Zgłosiłam się do Caffe Anioł z moimi pracami we wrześniu zeszłego roku. Wzięłam teczkę pod pachę, zaszedłszy do kawiarni rozłożyłam ją na stoliku i nieco onieśmielona zaczęłam pokazywać panu Marcinowi moje golizny. To znaczy nie, nie myślcie sobie, że moje osobiste nagości, nic z tych rzeczy! Jeszcze na stoliku!
Prace moje malarskie zaczęłam pokazywać. I wyłuszczać mu, że bardzo chciałabym zrobić wystawę aktów i co on na to. Pan Marcin podumał, pokręcił głową, pokiwał nią trochę i mówi tak: zrobimy dwie wystawy! A ja z radości omal nie umarłam! Jak to – dwie? Ano dwie. Jedną teraz, bo zwolnił się akurat termin (i to była wystawa moich aniołów – nie dość, że wskoczyłam w termin niemal bez czekania, to w dodatku trwała 3 tygodnie, choć zazwyczaj tylko dwa!!!), drugą w przyszłym roku. 30 kwietnia jest wolny termin – co pani na to? A ja na to – biorę! Pewnie! Bez namysłu wzięłam ten termin. I dobrze się stało, bo miałam okazję pokazać Anioły. Miałam też możliwość namalować więcej aktów, dzięki czemu zrobił się większy ich wybór – tym samym trudniejszy, ale i kilka nowszych prac o wiele piękniejszych się pojawiło. Wystawa miała pierwotnie przedstawiać sceny miłosne tylko i wyłącznie, tymczasem idea zaczęła żyć własnym życiem… Ponieważ tak się złożyło, że z przyjemnością popełniłam trochę aktów kobiecych. Sama kobiecość zaczęła zajmować mój umysł, moje zmysły drażnić i artystycznie się przejawiać. I tak rozmyślając nad tym wszystkim przyszedł mi do głowy tytuł Oblicza Wenus – Wenus kobiety świadomej swojej kobiecości i Wenus kochanki. Wszystko się pięknie, gładko układało, słowa i obraz ze sobą współgrały (akty zilustrowałam na wernisażu kilkoma zwrotkami moich erotyków), jedynym zgrzytem był fakt, że musiałam przesunąć godzinę wernisażu na 15:00. Z tego miejsca wszystkich miłych i serdecznych Państwa, którzy przyszli na 16:00 przepraszam, niestety, życie ma swoje wymagania i czasem swoje osobiste plany trzeba dostosować do innych sił!
Co to wszystko jednak ma do astrologii zapytacie Państwo?! Otóż ma. Sama tego wcześniej nie sprawdzałam. Jakoś nie miałam potrzeby. Okazało się, że dziwnym (?) trafem w niu otwarcia mojej wystawy, 30 kwietnia 2016 r. planeta Wenus weszła do gwiazdozbioru Byka, którym rządzi niepodzielnie! Dzięki temu i sztuka bardziej zachwyca i ludzie są milsi, i wszystko, co związane jest z miłością, zmysłowością, kobiecością, rozkoszami cielesnymi (również kulinarnymi, choć nie tylko), zabawą nabiera głębszego znaczenia. I oto Wenus, pani na nieboskłonie zechciała rozpocząć moją wystawę zatytułowaną – Oblicza Wenus. Nie mogło być cudowniej! Powiecie – przypadek. Nie. Tak działa Natura. Kiedy jej na to pozwolimy, kiedy z ufnością jej słuchamy, będzie działała na naszą korzyść! Wszyscy bowiem podlegamy prawom Natury.
Dziękuję Wenus, że zechciała rozświetlić swym blaskiem moją wystawę!
A Państwa zapraszam do Caffe Anioł w Gdyni (dolna sala) do obejrzenia tej rozświetlonej, zmysłowej wystawy! Zachęcam też do nabywania moich prac – zarówno tych wystawionych, jak i tych, dla których nie znalazło się tam miejsce. Niech cieszą Wasze oczy nie tylko na wystawie!
I oczywiście zapraszam na Finisaż!
[Best_Wordpress_Gallery id=”25″ gal_title=”Oblicza Wenus – wernisaż”]