Byłam tam. Zawitałam w końcu w progach ECS-su w Gdańsku (ECS – Europejskie Centrum Solidarności). Różne słyszałam opinie o tym miejscu – jedne zachęcające, inne wprost przeciwnie, ale nie pognałam tam z ciekawości. Oparłam się. Jakoś też dotąd nie miałam powodu, czy okazji, a lubię mieć takowe. Sama ciekawość nie jest wystarczająca. Teraz tam poszłam specjalnie dla Baśki, czyli dla Barbary Piórkowskiej, pisarki z Gdańska – żeby ją wesprzeć troszkę na jej spotkaniu z czytelnikami. Powód wybitny! Ja jeszcze czytelniczką co prawda nie jestem, ale to się wkrótce zmieni, gdyż dopiero co stałam się szczęśliwą posiadaczką jednej z jej książek, pt.: „Utkanki” – leży teraz na stoliku nocnym i patrzy na mnie z wyrzutem co wieczór. Najpierw chcę skończyć to, co zaczęłam wcześniej, czyli „Ucieczkę niedaleko” Bolesława Faca. Porządek wszak jakiś musi być!
Czytelniczką nie jestem, ale nie przeszkadza mi to być fanką Basi! Basia Piórkowska jest niezwykłą, nieprzeciętną, piekielnie inteligentną, energiczną i energetyzującą, piękną Kobietą (koniecznie przez wielkie K) z ogromną wyobraźnią. Poznałyśmy się już kilka ładnych lat temu, jak policzę, to będzie… z osiem? Ładna liczba! Nie jesteśmy bardzo zaprzyjaźnione, widujemy się bardzo rzadko, ale zawsze czujemy się świetnie w swoim towarzystwie. Jest to jedna z takich wspaniałych znajomości, która nie zna sytuacji „nie widziałyśmy się tyle czasu i nie wiem o czym z Tobą rozmawiać”. Po prostu… widzimy się albo słyszymy przez telefon i rozmawiamy. I bójcie się narody, wszystko aż się gotuje i furkocze! Mamy takie uniwersalne połączenie i tematy, dzielimy się sobie nawzajem sobą, przemyśleniami, jakbyśmy widziały się wczoraj. Bardzo to cenne i inspirujące. Jesteśmy siebie ciekawe, tego, co robimy, naszych artystycznych projektów i zwyczajnie – świata. Baśka mnie inspiruje, jest dla mnie niezaprzeczalnym autorytetem. Ilekroć z nią rozmawiam, nie mogę się nadziwić, ile energii i zaangażowania jest w naszej relacji! Ile tego jest w Baśce! Poza tym… obie uwielbiamy głośno – i rubasznie nawet – śmiać się pełną piersią! A nie wyobrażacie sobie nawet, jak to łączy!
Na spotkaniu jedna z jej uczennic (Basia uczy młodzież pisarstwa w Pałacu Młodzieży w Gdańsku) zapytała, jak to jest, że na jej zajęcia trudno się dostać. Ja wiem dlaczego. Ponieważ jest człowiekiem, który daje wolność. Nawet jak ocenia (nauczyciel musi to robić, cóż poradzić, taka rola), to robi to w taki sposób, że człowiek czuję się bezpiecznie. Zachęci, poradzi, podpowie rozwiązanie, pożartuje (broń Boże z Ciebie), żeby rozluźnić atmosferę, POZWALA BYĆ SOBĄ! Sama czerpie z pewnością pełnymi garściami z tej różnorodności ludzi, jaka ją otacza. Jest ciekawa, zainteresowana. Głodna ludzi, świata, spraw, Wiedzy – przy czym spektrum jej zainteresowań jest ogromne!
Przyznaję, że ja za Baśką nie nadążam, jest dla mnie jak wypasiony statek kosmiczny! Podziwiam i po prostu płynę w waterkielu, który za sobą tworzy, mając nadzieję, że troszkę jej wspaniałości na mnie spłynie z samego faktu nurzania się w jej fali.
Napisałam jej w podziękowaniu za spotkanie, że to, co ma w głowie, to jakieś niesamowitości! Prawda Ci to. Kosmiczne jakieś! Ten Hermaszewski (wiszący nad jej głową) to nie przypadek. Baśka snuje opowieści pozornie bez sensu, bawi się słowem, naturalnie tak – żongluje nimi (słowami znaczy) i doprowadza do zaskoczenia, okazuje się, ze wszystko ma jednak sens, tylko Baśka prowadzi nas przez te manowce wyobraźni i wyciągania sensów z pozornych bezsensów. Cudne to, inteligencji do tego trzeba, by nadążyć. Dużej. Bo Baśka to mistrzyni wieloznaczności i odkrywania przed ludźmi tego, czego oni się nie domyślają, ze to w ogóle istnieje. Nadaje nowe znaczenia. Prowokuje do spojrzenia na istotę rzeczy pod innym kątem, trochę jakby stojąc na głowie w dziwnej pozycji. Ja tkwię w ciągłym zdziwieniu, zachwycie i radosnym oczekiwaniu, co też będzie dalej, bo znajomość i obcowanie z Basią to wielka, radosna przygoda!
Nie tylko w swoich tekstach, dopiero przeze mnie odkrywanych, ale również w bezpośredniej rozmowie meandrami prowadzi nas przez różne światy: historie rodzinne, historie kobiet. Łączy z miejscami w sposób jak ze snu, gdzie nic nie wygląda na takie, jakie jest naprawdę. Tworzy i spina wszechświaty i różne rzeczywistości: duchowe z realnymi, plecie i przeplata, zaplata, wyplata, tka. Stąd wziął się tytuł książki – „Utkanki”. Zmusza do myślenia, ale do myślenia sercem. Basia, nie tytuł! Szuka. Czego?
Nie powiem wam, bo sama nie wiem – domyślam się tylko. Trzeba przeczytać książkę, przyjść na spotkanie z Baśką – jest niezwykle otwarta i chętna do interakcji międzyludzkich. Z pewnością ucieszy się, jeśli będziecie chcieli zorganizować spotkanie autorskie.
Dzięki Ci Basiu, żeś tak pozytywną i inspirującą kobitą jest! Dzięki, że bywasz w moim życiu, że mnie inspirujesz. Dzięki, ze pokazujesz, że trzeba być sobą, tak jak Tobie pokazała i pozwoliła Twoja pani od polskiego. Dzięki za Twoją energię i wyobraźnię. Dzięki, że jesteś takim wulkanem. I cieszę się, że mogłam być na Twoim święcie! Spotkanie z czytelnikami, to wszak pewnego rodzaju święto przecież – i dla pisarza i dla przybyłych gości.
A ECS? Pójdę tam znowu. Jestem pod wrażeniem. Wiem, że pisząc to narażam się wielu osobom! Korzystam jednak ze swojego przysługującego mi i niezawisłego prawa do posiadania własnego gustu i własnej opinii, haha! Z zewnątrz wygląda okropnie: jak zaniedbany, zardzewiały, porzucony kadłub statku. Obrzydlistwo nawet! A w środku… cuda, panie dziejku, cuda! Pełna nowoczesność, Europa! Dizajn, przestrzeń… ale nie przytłaczająca. Gustowne to. Trzeba się wybrać na wystawę jakowąś chyba. Albo nawet po prostu, ot tak. Posiedzieć, popatrzeć, nacieszyć oczy.
A może Basia będzie tam znów miała swoje spotkanie autorskie? Życzę jej tego z całego serca! Z nadzieją, ze będzie nas, czytelników coraz więcej.
Spotkanie zostało zorganizowane przez Pałac Młodzieży w ECS-ie. Odbyło się 6.02.2016 r.