Życie dzieci artystów pełne jest…

– Mamo, znalazłam świetne wykonanie Wiedźm z Makbeta, naprawdę świetne i słucham, ale… no wiesz, takie jest…

– Co, nie jest z „Bałtyckiej”? (Przyp. Opera Bałtycka).

– No. Ale chór mi nie pasuje. Świetnie śpiewa, ale ja mam tak mega wbitą do głowy wersję w waszym wykonaniu… Że masakra 🤣🤣🤣🤣

– Biedna, skrzywiona jesteś…

– Skrzywiona bardzo. Bo potrafiłam słuchając waszego wykonania czasem rozróżnić poszczególne głosy. Kto śpiewa. A tu jakieś takie jakieś takie nie swojskie to.

„Biedne” to  moje dziecko… ja też mam takie skrzywienia po latach pracy. Na przykład Lady  Makbeth to dla mnie po prostu Kasia Hołysz i już 😊

My naszego  Makbeta pod kierunkiem José Maria Florêncio naprawdę wymiatałyśmy! Pod jego  batutą trzeba się było nieźle „ogarniać”, a do tego ruch sceniczny w reżyserii Marka Weissa…  bardzo pomysłowy i tez trzeba było wiedzieć o co chodzi i kiedy – był zrobiony ściśle pod muzykę. Weiss zawsze tak robi. Zna opery, które reżyseruje na pamięć w każdej  nucie, w każdym słowie, a to, co się dzieje na scenie, ma sens. Naprawdę było co robić, buty z nóg spadały i  to  dosłownie! Jedna z koleżanek  solidnie skręciła nogę, było gorąco niebezpiecznie, a koleżanki to tak „ograły”, że publiczność  nic nie zauważyła. To było męczące przedstawienie, trudne dla nas – chóru żeńskiego – sporo byłyśmy  na scenie, było sporo wymagającego śpiewania, ale jaka satysfakcja! I ta muzyka! To było wyzwanie, to  był Verdi i Sheakspeare z krwi i kości! Wraz z koleżankami uwielbiałyśmy ten spektakl, czekałyśmy z utęsknieniem, choć wychodziłyśmy z pracy wykończone. To nie miało znaczenia.  Ale to  było  naprawdę COŚ! Cieszę się, że mogłam w takich przedstawieniach brać udział, w WIELKIEJ SZTUCE, przez naprawdę wielkie „WU”.

Spektakl był oparty  na motywach zrywów solidarnościowych i wyprodukowany w ramach Solidarity Of Arts. Niektórzy mówili, że nieco  naciągane to  było, ale jakoś nie przeszkadzało  to  publiczności przychodzić tłumnie (bilety  trudno było dostać, nawet pracownikom, mieliśmy ograniczenia!) i bić brawa na stojąco na niemal każdym spektaklu!

To była ogromna przygoda dla mnie. Wielka przygoda – każdy spektakl. Czasem  narzekałyśmy… próby były wyczerpujące, życie miało swoje wyzwania, to się  narzekało. Ale bilans ogólny  na wielki plus!

Pamiętam  jedną próbę szczególnie. Jakiś pogrom był, dużo osób chorowało i tak mało było  nas na scenie w czasie próby… inaczej się  śpiewa, kiedy jest dużo  osób na scenie, a inaczej, jak jest połowa z tych, które powinny być…  przyzwyczajona do pewnego wolumenu i pewnej swobody w trakcie pięknego  wzruszającego chóru „Patria Opressa” (poszukajcie sobie jakieś wykonanie w necie! Majstersztyk muzyczny!) zaczęłam  śpiewać.  Też podziębiona, więc zestresowana do granic.  Rety! Tak naprawdę okropnie trzęsłam tyłkiem ze strachu, wpatrywałam się w maestro Florêncio jak sroka w gnat, bo on WSZYSTKO SŁYSZY, modląc się, żeby było dobrze, bo czułam się, jakbym prawie solo śpiewała, a on  na pewno uslyszy, ze jfałszuję, piszczę i zgrzytam i w ogóle ca ja robię na tej scenie! W dodatku nie słyszałam zbyt dobrze koleżanek i kolegów, ale szczególnie sopranów, które były  mi potrzebne wtedy, jak tlen! Z powodu absencji, zostaliśmy rozstawieni po scenie w większych odległościach. Spięłam jednak poślady i z każdym dźwiękiem dziękowałam sobie, że jest w porządku (chyba?). Początek miał być cichy, cichuteńki, koniec też. W trakcie się nieco rozluźniłam ,bo  jednak się dobrze śpiewało… Dyrektor na końcu popatrzył  na mnie podniósł kciuk i tylko kazał się  nieco przyciszyć, kładąc wskazujący  palec na ustach. Myślałam, że zemdleję! Jednak  było za głośno! Albo coś… Podeszłam do tematu za mocno solo? Źle było?  Florêncio mnie wyciszył, a jednak się uśmiechnął do mnie. Co za ulga! Kilka takich epizodów przeżyłam. To było dla mnie jak egzaminy wokalne. Nie dziwcie się, że tak  to przeżywam, to  bardzo, niezwykle wymagający dyrygent, praca z nim też jest wymagająca, ale efekty są wspaniałe!

I to moje dziecko, które było wtedy chyba w gimnazjum, przyjeżdżało często  na próby. Na tej  pewnie też było. Przyjeżdżało nie tylko  na Makbeta, choć ten spektakl ukochało sobie bardzo, z powodu chyba właśnie tych chórów żeńskich, tych wiedźm, które pod Florênciem śpiewałyśmy w takich  tempach, że gatki spadały! Ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy! 😉

To i skrzywiło się  moje dziecko, od tego przyjeżdżania, bo  każdy inny „Makbet”, choć wspaniały, nie jest już jednak  nasz. I dlatego ogólnie dzieci  artystów są „skrzywione”, bo żyjąc naszym artystycznym życiem, nasiąkając od pieluch tym, co i jak robimy artystycznie – chcąc nie chcąc nabierają przyzwyczajeń estetycznych. I potem trudno im przejść  nad tym. Po prostu wynoszą z domu, z naszej pracy (często w domu) dźwięki, obrazy, mają je glęboko pod skórą i jak to stamtąd wyrwać… Bo wszystko inne brzmi czy wygląda dobrze, ale zawsze ma jakieś „ale” – nie pasuje do wdrukowanego schematu.

Pozostaje mieć  nadzieję, że wdrukowujemy naszym dzieciom wartości, które im służą. I  nie tylko im. Wartości artystyczne, estetyczne, emocjonalne, które przyniosą im coś dobrego.
Ja jestem  dumna z moich  dzieci i ich poczucia estetyki. Chyba dobrze się spisałam!

A wracając do  „Makbeta” – nawet jeśli będzie wznowienie, ja już  niestety  w nim  nie zaśpiewam. Trochę szkoda, ale teraz jest czas na inne artystyczne sprawy. Choć może zostanę kiedyś gościnnie zaproszona? A może zaśpiewam w jakimś koncercie „Makbetowym”? Śpiewam go  niemal „w nocy o północy”, jak „Traviatę” – pewnie wystarczyłaby mi jedna, może dwie próby i by poleciało. Nie odmówiłabym! Tymczasem  na razie skupiam się na misach i gongach i powstającej płycie, oraz na malowaniu i rozwijaniu sklepu internetowego.

Zajrzyjcie do  niego przy okazji, jest na tej  samej  stronie.

Fotografia ze spektaklu jest autorstwa Sebastiana Ćwikły, ściagnięte niegdyś z portalu Opery. Albo  Trojmiasto.pl. Szczere mówiąc nie pamiętam.

Tu się polansuję  trochę z Kasią Hołysz – Kasiu, musimy sobie koniecznie zrobić  nowe, lepsze zdjęcie <3

W linku poniżej wykonanie z Kijowa z 15 maja 2010 r. Bardzo majestatyczne. Osadzone w tempie. Nasze tempo… cóż, było pełne pasji, jak i dyrygent 😊

 

https://www.youtube.com/watch?v=51KNAE3n8j8

 

Premiera

05 września 2010

 

Czas trwania

2h 30′ (jedna przerwa)

Poniżej cytuję za portalem trójmiasto.pl

https://kultura.trojmiasto.pl/Makbet-s1172.html

Partię tytułową w gdańskiej premierze „Makbeta” kreował wybitny włoski baryton Vittorio Vitelli – ceniony wykonawca ról verdiowskich – Makbet to jedna z jego popisowych kreacji. Artysta występuje na tak renomowanych scenach, jak mediolańska La Scala, berlińska Deutsche Oper, La Fenice w Wenecji, Teatro del Liceu w Barcelonie. Vitelli zachwycony jest gdańską produkcją, mówi o niej, że oddaje szekspirowskiego ducha, jest mądra i klarowna.

 

W partii Lady Makbet partnerowały mu Katarzyna Hołysz i Magdalena Meziner. Vittorio Vitelli wykonał partię Makbeta 5, 7 i 9 września 2010 roku. Następnie partię przejął Leszek Skrla. W pozostałych partiach usłyszymy m.in. Daniela Borowskiego i Adama Palkę jako Banka, Pawła Skałubę i Adama Zdunikowskiego jako Macduffa, Aleksandra Kunach w partii Malcolma oraz Piotra Nowackiego i Andrzeja Malinowskiego jako Lekarza i Zbira.

 

Kierownictwo muzyczne: Jose Maria Florencio

Inscenizacja i reżyseria: Marek Weiss

Scenografia i kostiumy: Hanna Szymczak

Projekcje: Marek Zygmunt

Przygotowanie Chóru: Dariusz Tabisz

Asystenci dyrygenta: Francesco Bottigliero, Jakub Kontz

 

Wykonawcy:

Makbet: Leszek Skrla (12-13.02), Vittorio Vitelli, Mikołaj Zalasiński (9-10.02)

Lady Makbet: Katarzyna Hołysz (9-10, 12-13.02), Magdalena Meziner, Iano Tamar

Banko: Daniel Borowski (9-10, 12-13.02), Adam Palka

Makduf: Paweł Skałuba (9-10, 12-13.02), Adam Zdunikowski

Malkolm: Aleksander Kunach (9-10, 12-13.02)

Dama Lady Makbet: Karolina Sikora (9-10, 12-13.02), Ewelina Wojciechowska

Zbir / Lekarz: Andrzej Malinowski, Piotr Nowacki (9-10, 12-13.02)

 

dyrygent – Andryi Yurkevych

Chór i Orkiestra Opery Bałtyckiej

 

Premiera spektaklu odbyła się w ramach festiwalu Solidarity of Arts.

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.